lut 282017
 
meidjo_vs_outlaw

W końcu pokusiłem się o porównanie pracy dwóch wiązań w systemie NTN: Outlaw amerykańskiej firmy TwentyTwoDesigns oraz Meidjo francuskiej firmy M-Equipment. Obydwa wiązania umożliwiają regulację stopnia aktywności wiązania, poprzez dokręcenie sprężyn odpowiadających za aktywność. Dodatkowo w Meidjo aktywność można podnieść wsuwając dodatkowy komplet mniejszych sprężyn w światło istniejących (większych) – te dodatkowe sprężyny są w komplecie. W Outlaw natomiast można wymienić istniejące sprężyny na sztywniejsze (trzeba dokupić).

Zarejestrowałem zachowanie zestawu dla skrajnych ustawień dla każdego z wiązań, czyli:

  • Outlaw, wersja large, standardowe sprężyny (żółte), ustawienie najbardziej miękkie, pierwsza podziałka
  • Outlaw, wersja large, standardowe sprężyny (żółte), ustawienie najbardziej twarde, ostatnia podziałka
  • Meidjo, pojedyncze sprężyny, ustawienie najbardziej miękkie, pierwsza podziałka
  • Meidjo, podwójne sprężyny, ustawienie najbardziej twarde, ostatnia podziałka

Warto zaznaczyć, że Outlaw w wersji large standardowo ma po dwie żółte sprężyny na jedno wiązanie – jedna większa, druga mniejsza wchodząca w światło tej większej. Outlaw w wersji small ma tylko jedną sprężynę zamontowaną, druga sztywniejsza jest w zestawie na podmianę. Testowane wiązanie było w wersji large z obydwoma sprężynami założonymi, czyli tak, jak fabryka dała (można byłoby zmiękczyć wiązanie usuwając tę mniejszą sprężynę). Jak to wygląda można zobaczyć tutaj.

Zaczynając ten prosty test spodziewałem się, dosyć ciekawych wyników, znaczących różnic zarówno pomiędzy obydwoma wiązaniami jak i pomiędzy poszczególnymi ustawieniami. No i się zawiodłem…

 

 

Okazuje się, że obydwa wiązania – praktycznie niezależnie od ustawień – zachowywały się bardzo podobnie; można zaobserwować  3 fazy pracy zestawu wraz z pochylaniem kolana:

  1. kompresja harmonijki buta
    • w tej fazie przednia część buta pozostaje płasko, osławiony kłąb palucha dociśnięty do narty
    • następuje to natychmiast, bez charakterystycznego luzu w początkowej fazie jak to ma miejsce we wiązaniach NN75
  2. praca wiązania (harmonijka w pełni skompresowana)
    • w tej fazie dalsza kompresja harmonijki nie jest już możliwa
    • kłąb palucha zaczyna się unosić w miarę pochylania kolana
    • widać dalszą kompresję sprężyn wiązania, aż do końca ich zakresu ruchu
  3. gięcie narty
    • w tej fazie wiązanie jest pochylone maksymalnie i harmonijka maksymalnie skompresowana
    • dalsze pochylenie kolana, aż do dotknięcia narty możliwe jest wyłącznie dzięki temu, że narta się ugina

 

Tak więc nuda :) Nic tak spektakularnego jak choćby porównanie skrajnych ustawień wiązania Hammerhead. Ale koniec końców to chyba jednak dobrze; tak właśnie powinien zachowywać się dobrze zestrojony zestaw telemarkowy – kłąb palucha jak najdłużej przy narcie, czyli najpierw kompresja harmonijki, potem dopiero kłąb palucha zaczyna się unosić wraz z resztą buta.

To oczywiście nie oznacza, że odczucie pomiędzy wiązaniami i różnymi ustawieniami jest takie samo, zdecydowanie nie! Czuć wyraźną różnicę aktywności pomiędzy testowanymi ustawieniami, przy czym różnica aktywności dla Meidjo jest większa, zapewne dlatego, że porównujemy pojedynczy zestaw sprężyn z podwójnym, a w Outlaw tylko jeden. Tak więc zakres aktywności Meidjo był większy, ale Outlaw mimo tego jest bardziej aktywnym wiązaniem. Nie miałem do dyspozycji sztywniejszych sprężyn do Outlaw, ale przyznam się, że byłby to czysto akademicki test, bo moim zdaniem standardowe żółte są wystarczająco aktywne – ale uwaga, dla butów Scarpa TX Pro, które są dosyć miękkie. Być może sztywniejsze sprężyny mają sens np. dla Scarpa TxComp.

Meidjo, co można zaobserwować w filmie, umożliwia też większy zakres pracy wiązania niż Outlaw; w Meidjo można wykonać głębszy przyklęk nim dobije się do końca wiązania (początek 3ciej fazy) – to bardzo miła cecha tego wiązania, chociaż w praktyce zakres pracy Outlaw również jest wystarczający – na stoku nie odczuwam dyskomfortu z tym związanego. Szkoda mimo wszystko, że nie ma pełnej ruchomości, jak to jest we wiązaniach NN75.  Moim optymalnym ustawieniem dla Meidjo są podwójne sprężyny, ale skęcone tylko na 1szą podziałkę, dzięki temu uzyskuje się dodatkowe zakres pracy wiązania.

Porównując oba wiązania do Hammerheada; moje subiektywne odczucie jest takie, że Meidjo daje aktywność z zakresu 3-4,5 HH, a Outlaw 4-5HH (pewnie z jedną sprężyną byłoby mniej), ale to takie porównanie na pamięć bardziej, bo nie mam już żadnych nart z Hammerhead’mi, no i buty są inne siłą rzeczy. Dodatkowo na odczucie mocno wypływa fakt, że obydwa wiązania (jak zresztą chyba wszystkie wiązania NTN) aktywują się przy najmniejszej próbie pochylenia kolana, gdzie praktycznie wszystkie wiązania NN75 (w tym Hammerhead) mają niewielki luz na początku.

 

Poniżej jeszcze krótki film który pokazuje na czym polegają problemy z wypięciem się z Meidjo:

 

 

Pierwszy błąd to po odblokowaniu kłów unieść but do góry. Wiązanie wtedy pozostaje w uniesionej pozycji (przygotowane do step-in) i w takiej pozycji pięta buta zawadza o śruby sprężyn uniemożliwiając gładkie wypięcie się.

lut 252017
 
alaska_svartisen_200px

Lekkozbrojna postać narciarstwa turystycznego w ostatnich latach wydaje się zyskiwać na znaczeniu w Polsce, przynajmniej obserwując rosnącą grupkę BC na corocznych Polskich Spotkaniach Telemarkowych. Pomimo rozpowszechniania się kosmicznych technologii i nowinek technicznych wśród skiturowej braci wciąż istnieje grupa inaczej patrząca na lekkość przemieszczania się w zróżnicowanym, pofałdowanym terenie, którego w Polsce nie brakuje. Wiele z tych osób decyduje się na kompromis w wyborze butów narciarskich przekładając wygodę chodzenia oraz lekkość nad precyzją prowadzenia narty podczas zjazdu. Przetrząsając zasoby internetowe myśli telemarkowej braci zza wielkiej wody zaskoczyła mnie wielka miłość amerykanów do skórzanych butów tele/bc oraz dość wąskich nart. Dość powiedzieć, że moje Madschus Annum określane są w pewnych środowiskach jako narty „powderowe”.

Buty skórzane umożliwiają wygodne pokonywanie długich odległości i po za tym dają „mistyczne poczucie idealnego balansu telemarkowego”. Jednym słowem skręt wymaga uwagi oraz wyczucia. Buty backcountry występują równolegle w różnych systemach wiązań – klasyczne kaczory nn75 oraz nnn bc. Zasadniczą różnicą jest przeznaczenie warunkowane terenem eksploatacji sprzętu.

Wiązanie nnn bc ma niewątpliwą przewagę w wygodzie zakładania, oraz paradoksalnie w sztywności poprzecznej połączenia but – wiązanie nad wiązaniem 3pin w systemie nn75. Poza tym brak tzw. rockera buta w podeszwie nnn bc pozwala lepiej wykorzystać posuwisty ruch stopy w kroku odbiciowym podczas biegu – but leży płasko na narcie, zwiększając zakres ruchu. Limitem wykorzystania narty z wiązaniem nnn bc jest jednak brak butów plastikowych w tym systemie, który przekreśla uniwersalność narty np. w warunkach tatrzańskich czy innych stromych górach.

Wiazanie 3pin wykazuje swoją przewagę w zjeździe, o ile jest wzbogacone w sprężynę (Voile 3pin Cable, Traverse) czy zestaw kartridży (Voile Hardwire), które umożliwiają wykonywanie klasycznych skrętów telemarkowych ze zgięciem stopy w kłębie palucha i stabilnym trzymaniem pięty. Oczywistym jest możliwość zastosowania cięższych butów plastikowych nn75 z otworami na trzy piny co czyni zestaw narciarski bardzo uniwersalnym. Podczas chodzenia w butach nn75 pewnym ograniczeniem jest wspomniany wcześniej rocker buta, czyli podgięcie kaczego dzioba do góry ułatwiające przyklęk. Ale to problem dla kogoś kto chciałby biegać :) reszta to same plusy, kontrola zjazdu,  również satysfakcja z trafieniem butem w piny jest czasem wielka, zwłaszcza z ciężkim plecakiem :) .

Wracając do różnic w butach; w zależności od systemu mocowania różna jest charakterystyka pracy wynikająca z faktu że nnn bc z belką zatopioną w przednia cześć podeszwy znacznie usztywnia ten obszar buta w stosunku do sympatycznego kaczorka nn75. Reszta jest praktycznie bez zmian. Wybór buta do narciarstwa bc wiąże się z koniecznością pójścia na kompromis wynikający z braku botków termoformowalnych oraz trudnością w dostępie „sklepowym” na terenie Polski.

IMG_20170219_090605-001

Alpina Alaska vs Crispi Svartisen

Niezmiernie ważne jest dokładne dopasowanie buta do stopy, ponieważ prawidłowo dobrany but jest „usztywniany ” stopą, luźny but jest bardzo podatny na skręcanie i uniemożliwia właściwie krawędziowanie narty w warunkach oblodzenia. Większość producentów butów biegowych posiada w swojej ofercie buty bc, które w wielu przypadkach swój backcountrowy charakter objawiają jedynie w nazwie. Bardzo ciekawym produktem są buty skórzane firm Alico oraz Andrew dostępne np. na Allegro w rozsądnych pieniądzach. Buty te są modyfikacją modelu Scarpa Wasatch (obecnie wycofane z produkcji), które w okolicach stawu skokowego mają wszyte wzmocnienia stabilizujące z Pebaxu. Są to jednak buty z demobilu, bez wzmacniających klamer, w przeciwieństwie do nowych z oferty producenta, które oprócz dodatkowych dwóch pasków z mikroregulacją posiadają wyjmowany botek skórzany. Ich cena dochodzi jednak do 300 euro (np. tutaj). Nie miałem ich na nogach, więc trudno mi mówić o charakterystyce.

Pierwszymi butami bc, które mierzyłem były Fischery BCX 6 – dość wysoko zawieszony w ofercie z obecną klamrą z tworzywa zapinaną rzepem – efekt rozczarowujący, but wydaje się typowym butem do łyżwy, ma charakterystykę „gumiaka” i na szczęście go nie kupiłem. Przymierzałem się do butów BCX 875 które są butami „szmaciano-plastikowymi” produkowanym w Wietnamie i wg. użytkowników borykają się z problemami z trwałością podeszwy i rozklejaniem. Na ich plus przemawia obecność dwóch klamer w śródstopiu oraz powyżej stawu skokowego oraz zintegrowany fartuch przeciwśnieżny.

Ostatecznie, butem który kupiłem jako pierwszy był Crispi Svartisen uchodzący za najbardziej trzymający but BC. Okazało się niestety, że rozmiar 43 jest bardzo duży i moja stopa w nim tonie, palce mogły gonić jak po boisku. Charakterystyczną cechą tego buta jest obecność wzmocnień usztywniających z karbonu w cholewce oraz resztkowej skorupie z dwoma paskami z mikroregulacją. Można je bardzo ciasno zapiąć, ale wtedy okazuje się że miękki język nie jest dobrym podparciem dla dolnej klamry i boleśnie uwiera. Brak wymodelowanej cholewki w okolicy ścięgna Achillesa i luźne zapięcie dolnej klamry powodują znaczne przemieszczanie się pięty w bucie podczas przyklęku. Dodatkowo obecność klamer wymusza redukcję ilości szlufek na sznurówki, które nisko się kończą na cholewce.

IMG_20170219_194219-001Ratowanie sytuacji polegało na zmniejszeniu objętości buta – ponieważ mam płaskostopie zastosowałem podwójne wkładki – żelową pod spodem, a na to naklejoną skórzaną wkładkę suspinująca, które umożliwiły mi wreszcie bezbolesne i bardzo komfortowe korzystanie z butów. Druga modyfikacja polegała na nabiciu dodatkowych przelotek dla sznurówek na szczycie cholewek, co poprawiło możliwości dopasowania buta. Niestety miękkość języka pozostała. Na szczęście młodzież szybko rośnie i stały deficyt butów narciarskich popchnął mnie do zakupu następnej pary Svartisenów już we właściwym rozmiarze 42. Duże zaskoczenie – but znacznie węższy w przodostopiu, dobrze zasznurowany daje duża sztywność. Pierwsze kroki do szewca, nabicie obowiązkowych przelotek do sznurówek na górze cholewki, jest dobrze :) ale może być jeszcze lepiej. Postanowiłem zmierzyć się z miękkim językiem. Wykonałem trapezoidalne wkładki usztywniające z grubej na 1 cm pianki gumowej, których szerokość dobrałem do odstępu między szlufkami po zasznurowaniu, w górnej części języka chowa się w kieszonce na węzeł sznurówek, co powoduje że jest stabilnie zamocowany. Efekt przerósł moje oczekiwania – znaczne usztywnienie skrętne buta i wreszcie można solidnie docisnąć klamry, które nie uwierają. Oczywiście wkładki supinacyjne są. Efekt działań widać na filmiku obrazującym porównawczo zachowanie Svartisenów z seksownymi Alpinami Alaska, które miałem przyjemność testować w zestawie Madshus Eon + Voile Traverse.

But piękny, wysoki, czerwony i nieprawdopodobnie wygodny. Rozmiar 43 jest na ludzką stopę a nie na trolla, (wąski lecz długi) co ułatwia dopasowanie. Większa ilość szlufek i ich wcześniejszy początek na wysokości przodostopia ułatwia dopasowanie buta, lecz z drugiej strony brak dodatkowych zewnętrznych usztywnień powoduje, że bucik jest dość miękki i wyraźnie bardziej podatny na skręcanie w stosunku do Crispi. Jednak do wąskich Eonów zupełnie wystarczający. Różnicą jest również grubość kaczora 16 mm Alpina vs 19 mm Crispi co powoduje większą miękkość przodu słoweńca.

Cena tych butów jest porównywalna, więc wybór zależy od oczekiwań, dla mnie do Madshus Annum Svartisen jest jedynym wyborem, w sytuacjach skrajnych umożliwił mi bezpieczna jazdę żlebem z wykonywaniem skrętów obskokami lub zsuwaniem się bokiem po lodzie przy zachowaniu pełnej kontroli. Wykorzystanie techniki alpejskiej unaocznia o wiele większą sztywność buta „stojąc na narcie”. Zakrawędziowanie zakrocznej narty w tele przy tej szerokości jest nieco problematyczne ale możliwe, o czym mogłem się przekonać po przesiadce na właściwy rozmiar buta – stopa usztywniła but. Dla ceniących komfort i lekkość z pójściem na duży kompromis charakterystyki zjazdowej zestaw EON + Alaska jest wyborem naturalnym i równie oczywistym. Nie mniej jednak moje dotychczasowe modyfikacje butów Crispi zbliżyły ich wygodę do Alaski i fakt ten napełnia satysfakcją.

Z telemarkowym przyklękiem pozdrawiam,

Paweł Deja

 


 

Customizacji ciąg dalszy by Tomek „Plakat” Bryniarski:

Dostały mi się buty Crispi Svartisen od Pawła.
I pierwsze przy zakładaniu, o co kaman z tymi podkładkami z gumy na języku.
U mnie okazało się, że nie mogę w ogóle wsunąć taśmy stawu skokowego w klamrę, jest za krótka. Dopiero po usunięciu gum zapiąłem buty.
Ale sam pomysł nie dawał mi spokoju.
No i wykombinowałęm, potrzebne były stare buty skiturowe/telemarkowe/skorupy wspinaczkowe.
Dostałem takowe od lokalnego dilera dóbr wszelakich za całę 10 zł, bo w botkach były worki do transportu mokrych botków i jak powiedział, te worki są po 5 zeta :) .
A buty to nie śmigane SanMarco, kiedyś szał, kiedyś.
No i flex poszedł w ruch.
Przydały się prototypy Pawła, bo nie musiałem za bardzo kombinować z kształtem.
Języki są cieńsze więc teraz zapinam buty bez problemu.
Sztywniejsze niż gumowy prototyp, ale wciąż na tyle elastyczne, że nie przeszkadzają w uginaniu buta.
Lorchu polecam :)
Proces i efekty w galerii poniżej…

 

 

 

sty 032014
 

Temat trudny, bo i pasażer nieprzewidywalny. Dlatego artykuł ograniczę  do własnego doświadczenia; mam małe dzieci, które nie są w stanie same podążać za nami na nartach i muszę je transportować. Gdy mi bajtle podrosną na tyle, żeby mogły same człapać na nartach to pewnie też coś napiszę… albo i nie :P

Kto marznie bardziej

Często wyjścia z dziećmi w zimie na pole („na dwór” – przypisek tłumacza) na sanki albo spacer przebiegają według następującego schematu: dorosły stoi, bądź człapie niespiesznie i marznie, a dziecko biega i szaleje i jest mu gorąco. W takiej sytuacji dorosły potrzebuje cieplejszego ubioru niż dziecko. (Dodatkowo, jeżeli dorosłym jest kobieta, to jest przekonana, że dziecku jest równie zimno co jej, więc ubiera dziecko cieplej, dziecko się przegrzewa, poci i następnie szybko przeziębia.) :)

Zupełnie odwrotnie wygląda sytuacja, gdy idziemy na wycieczkę narciarską i zabieramy ze sobą malucha. Wtedy dziecko jest unieruchomione a my ostro pracujemy, szczególnie że mamy dodatkowe obciążenie. Istnieje niebezpieczeństwo, że w takiej sytuacji możemy nie zdawać sobie sprawy, że maluszek marznie (no chyba że jesteśmy kobietą).

 

Wiatroszczelność

Dochodzę do wniosku, że sprawą absolutnie krytyczną jest zapewnienie dobrej wiatroszczelności dla dziecka. Nawet bardzo dobrze ubrane dziecko, jeżeli podczas transportu będzie narażone na wiatr to zmarznie błyskawicznie. Miałem sposobność się o tym przekonać osobiście.

Gdy Kubuś miał roczek wybraliśmy się na spacer na nartach niedaleko domu. Pogoda była bardzo ładna, pełne słońce, ok. 3 stopnie na minusie. Maluszek był ubrany w bardzo ciepły jednoczęściowy kombinezon z wełnianą wysciółką. Zapakowaliśmy go do nosidełka na plecy i poszliśmy. Wycieczka miała trwać 1,5 godziny, ale musieliśmy ją skrócić, bo okazało się, że dziecko zmarzło pomimo ciepłego kombinezonu. Wiał tego dnia niezbyt silny wiatr. Kubuś swoim zwyczajem dzielnie znosił trudy i nie marudził, ale widać było że jest kiepsko.

Wycieczka na Chełm, niby ładna pogoda ..., a przewiało dzieciaczka

Dla porównania tej samej zimy odwiedziliśmy Karonosze; pogoda podobna – piękne słońce, nieco zimniej, bo ok. minus 10 stopni no i jak to w Karkonoszach oczywiście wiało. Ubiór ten sam, ale tym razem osłoniliśmy nosidełko wraz z dzieckiem szczelnym pokrowcem przeciwdeszczowym i przeciwwiatrowym. Różnica w komforcie dziecka była kolosalna. W  Domu Śląskim wyciągnęliśmy rozanielonego malucha z nosidełka; był ciepły jak świeże bułeczki. Humor miał tak dobry, że zdecydowaliśmy się jeszcze podejść na Śnieżkę – co też uczyniliśmy, ku uciesze naszej i Kubusia.

Na Śnieżce już schodzimy na dół

 

Rozwiązania techniczne

Oczywiście, to czy wycieczki narciarskie z dziećmi będziemy potem wspominać z przyjemnością, czy może jednak okażą się totalną kalamitą, zależy głównie od samych dzieci i to one mają ostatnie zdanie w tej kwestii. Kubuś był i w dużej mierze nadal jest bardzo wyrozumiałym i odpornym na trudy unieruchomienia pasażerem. Julcia już nie tak bardzo. Niemniej jednak sposób w jaki transportujemy dziecko nie jest bez znaczenia nie tylko dla komfortu dziecka ale i rodzica.

Oto warianty które przerabiałem:

Nosidełko

Jak już wspominałem na początku używaliśmy nosidełka. Ba, nadal go używamy, ale teraz częściej w lecie niż w zimie.

Wycof z JaworzynyWybierając nosidełko do turystyki zimowej warto zwrócić uwagę, czy producent tego nosidełka ma w ofercie rozwiązanie, dzięki któremu dziecko jest chronione przed wiatrem i śniegiem od stóp do głów. Nie wspominam tu oczywiście o kilku innych czynnikach, takich jak np. jakość i wygoda uprzęży dla dorosłego, stopień asekuracji dla dziecka, jego wygoda np. podczas snu, waga nosidełka, itp.

Do zalet nosidełka należy niewątpliwie mobilność takiego rozwiązania; narciarz jest w stanie poruszać się w trudnym, wąskim i stromym terenie. Niejednokrotnie jest to decydujący element.

Niestety nosidełko ma też spore wady. Cały ciężar dziecka, nosidełka i innych potrzebnych bambetli przez cały czas mamy na plecach. Ciężko tutaj zejść poniżej 15kg, zwykle bagaż oscyluje wokół 20kg – jak naprawdę porządnie upakowany spory plecak. Pomimo tej masy bagażu niesie się niezbyt dużo. Trudno dobrze docieplić dziecko, można mu co prawda zapewnić dobrą wiatroszczelność, ale dodatkowe docieplenie bywa kłopotliwe.

Spacerek niedaleko domuKolejnym minusem jest stopień ochrony dziecka przed obrażeniami w wyniku np. upadku. Nawet najbardziej rozbudowane nosidełka nie zapewniają takiego zabezpieczenia jak inne sposoby trasportu. A jak wiadomo wywrotki niestety się zdażają. Jeżeli do tego dodamy zwisające gałęzie, nie daj Boże na trasie zjazdu, to mamy pełny obraz co może się stać.

 

Saneczki

Moim zdaniem jest to rozwiązanie, które posiada najlepszy stosunek ceny do jakości.

Oczywiście trzeba pamiętać o kilku istotnych elementach:

  • sanki muszą być jak najszersze. Niestety większość dostępnych konstrukcji jest bardzo wąska, przez co są bardzo wywrotne i nie nadają się do transportu dziecka (ani czegokolwiek) w trudniejszych warunkach. Tylko niektóre sanki są na tyle szerokie, że zapewniają stabilność w koleinach, głębszym śniegu czy też na trawersach.
  • sanki powinny mieć oparcie. Dzięki niemu dziecko może wygodnie siedzieć bądź leżeć; standardowe oparcia całkiem dobrze spisują się jako osłona chroniąca dziecko, np. w przypadku wywrotki sanek.
  • często można spotkać sanki ze zintegrowanym śpiworkiem/dociepleniem dla dziecka; to bardzo dobre rozwiązanie które oszczędza żmudnego kombinowania albo szycia takiego pokrowca samemu.
  • do takiego zestawu trzeba koniecznie dodać osłonę przeciwwiatrową i przeciwśnieżną; ja do tego celu używałem osłony z wózka, która była zrobiona z grubej, porządej folii plastikowej.
  • No i naturalnie uprząż; rodzaj uprzęży ma decydujące znaczenie dla komfortu i bezpieczeństwa; zdecydowanie polecam sztywną uprząż – dwa cienkie dyszle mocowane na krzyż (!) do np. pasa biodrowego plecaka albo dedykowanego pasa. Dyszle mogą być cienkie, osobiście używałem do tego celu aluminiowych rurek o długości bodajże 1,5m o przekroju 12mm – pod warunkiem, że zamocujemy je na krzyż, tzn. lewy dyszel mocujemy przy prawym biodrze, a prawy dyszel przy lewym biodrze. Dzięki temu znacznie łatwiej sterować saneczkami, narciarz nie ma zablokowanych bioder, a na dyszle działają znacznie mniejsze siły gnące. Różnica jest kolosalna.
    A już wogóle nie polecam sznurka albo linki; saneczki wpadają w oscylacje – nie są ciągnięte równo tylko szarpnięciami – dziecko od razu dostaje choroby morskiej :) – o zjeździe z taką miękką uprzężą nie wspomnę.

W drodze do Śnieżnych Kotłów Kubuś większość drogi smacznie spał

Saneczki mają wiele zalet; dziecko podróżuje wygodnie, może spokojnie się przespać. Łatwo dziecko docieplić np. dodatkowymi kocykami albo jakąś poduszeczką. Można mu zapewnić dobrą osłonę przed wiatrem.

Dla ciągnącego narciarza to według mnie najwygodniejsze rozwiązanie – skrzyżowane sztywne dyszle dają zarazem dużo swobody ale również kontroli i zwrotności.

Do wad mógłbym zaliczyć stosunkowo małą przestrzeń bagażową – coś tam można upakować w nóżkach dziecka, ale niezbyt dużo.

Również, ze względu na fakt że skrzyżowane dyszle wymagają przegubowego zaczepienia przy sankach, stabilność podłużna takiego zestawu jest determinowana rozstawem i długością płóz sanek. Jeżeli będziemy jechać po wyboistym albo pofalowanym terenie, to sanki kołyszą się znacznie mocniej niż Chariot (patrz dalej). Nie wiem natomiast o ile bardziej jest to niekomfortowe dla dziecka.

 

Chariot

To jest ciekawy patent. Produkt kanadyjskiej firmy Chariot, mówimy dokładnie o modelu Cougar 2, może być w zależności od dokupionych akcesoriów wózkiem spacerowym, wózkiem joggingowym, przyczepką rowerową, przyczepką do trekkingu bądź sankami do turystyki narciarskiej.

Traktuję Chariota jako osobną kategorię (a nie sanki) z kilku powodów:

  • Chariot posiada specjalne płozy, które montuje się w miejsce tylnych kół oraz sztywne dyszle, które NIE są połączone przegubowo z kadłubem. Takie rozwiązanie sprawia że z zestawu robi się coś w rodzaju rykszy na płozach. Daje to bardzo dużą stabilność podłużną, ponieważ tylny punkt podparcia to miejsce tylnych kół Chariota, a przedni punkt to biodra i nogi narciarza ciągnącego zestaw.
  • stabilność poprzeczna też jest bardzo dobra, ze względu na znacznie szerszy rozstaw płóz niż ma to miejsce nawet w najszerszych sankach. Chariot w wersji dla jednego dziecka jest już wystarczająco stabilny, aby pokonywać nawet bardzo trudny teren nie martwiąc się, że przyczepka się wywróci, nie mówiąc już o wersji dla dwojga dzieci.
  • Charioty są produkowane również w wersjach dwuosobowych, co jest nie bez znaczenia, jeżeli masz dwoje małych dzieci :)
  • Płozy, a właściwie narty na których porusza się Chariot są/mogą być szerokie, co zabezpiecza zestaw przed zbytnim zapadaniem się w śnieg i ułatwia podróż.

Chariot bez osła pociągwego Chariot z osłem pociągowym

Przestrzeń ładunkowa jest ogromna, spokojnie zmieszczą się rzeczy dla dzieci i dorosłych, nawet na kilka dni. Bardzo dobra ochrona nie tylko przed wiatrem ale również jeżeli trzeba przed słońcem oraz  wygodne siedziska z  pięciopunktowymi pasami czynią z Chariota nie tylko komfortowy ale również bardzo bezpieczny środek transportu dla dzieci. Mali pasażerowie chronieni są klatką bezpieczeństwa, istnieje możliwość prostego docieplenia dzieci np. kocykami. Można też dokupić specjalny hamaczek dla najmniejszych dzieci.Chariota używamy przez cały rok

Do wad mógłym zaliczyć brak skrzyżowanych dyszli, ale jest to wymuszone faktem, że dyszle przy takim rozwiązaniu nie mogą być zamocowane przegubowo do przyczepki. Drugą sprawą jest szerokość zestawu (wersja dwuosobowa), co bywa czasami kłopotliwe w ciaśniejszych miejscach – ale to akurat jest również zaletą, ze względu na większą stabilność poprzeczną.

 

Myślę, że wiele przyczepek rowerowych dla dzieci dałoby się przerobić na tego rodzaju sanki. Chariot jest o tyle wyjątkowy, że jako chyba jedyna konstrukcja na świecie ma efektywne amortyzowane zawieszenie, ze względu na zastosowanie swego rodzaju resorów piórowych, którch sztywność możemy łatwo dopasować do transportowanego ciężaru. Ale akurat resorowanie w przypadku użytku zimowego ma znacznie mniejsze znaczenie niż przy zastosowaniu jako przyczepka rowerowa.

 

Pulki dla dzieci

Wymieniam dla porządku, ale nigdy nie używałem. Oglądałem kilka norweskich konstrukcji, ale cena takiego ustrojstwa była zawsze przytłaczająca, biorąc pod uwagę dosyć ograniczone spektrum zastosowań.

 

Brać czy nie brać?

Jeżeli nie jesteś przekonany/na, że zabranie dziecka na daną wyprawę w danych warunkach to dobry pomysł to tego nie rób. Dużo lepiej odpuścić sobie wycieczkę, niż zrazić malucha do zimy i narciarstwa :) Zamiast przyjemnej wycieczki i mnóstwa satysfakcji może być mordęga.

Prawie cała ekipa (bez osła pociągowego) Roześmiane michy nie kłamią

Ale, jeżeli nie spróbujesz to się nie dowiesz.

 

lut 212013
 
BK_sm

Kask

Współczesne kaski są lekkie, wygodne i ciepłe, choć mimo to nie wszyscy lubią w nich jeździć. Ot kwestia upodobania.  Na przygotowanych stokach największe zagrożenie stanowią rozpędzeni bliźni podzielający naszą pasję do jazdy na nartach. W trakcie zderzenia na stoku kask z pewnością będzie lepiej chronił Twoją głowę niż wełniana czapka wydziergana przez Babcię. Jeśli jeździsz w terenie to zabieraj ze sobą kask. Nie ważne czy są to Tatry czy beskidzkie lasy, nigdy jednak nie masz pewności co znajduje się pod śniegiem. Poza tym w momencie upadku można jedynie liczyć na szczęście, że nie wyrżnie się głową o skałę, pniak czy też drzewo. W takich sytuacjach lepiej mieć na głowie kask.

Gogle

Chronią przede wszystkim przed padającym śniegiem. Bardzo intensywny opad może wręcz uniemożliwiać jazdę. Gogle na oczach to obowiązkowe wyposażenie w lesie – zakładaj je zawsze, gdy jedziesz między drzewami. Nieraz spotkasz się z gałęziami lub drobnymi (w czasie jazdy praktycznie niewidocznymi) gałązkami, które w skrajnym przypadku mogą uszkodzić Twoje oczy. A nawet jeśli do tego nie dojdzie, to może skończyć się na utracie równowagi i niebezpiecznym spotkaniu z miejscowym drzewostanem.

Ochraniacze na kolana

W trakcie jazdy telemarkiem kolano tylnej nogi znajduje się zazwyczaj blisko śniegu. Jeśli jedzie się w głębokim śniegu po stromym stoku to kolano będzie momentami wręcz orało śnieg, co w sumie jest przyjemnym uczuciem. Nasz uśmiech jednak nieco zblednie, gdy uświadomimy sobie, że w tym śniegu na drodze naszego kolana może znajdować się duży a niewidoczny kamień bądź pniak. Konsekwencje takiej kolizji są zazwyczaj fatalne. Zabezpieczeniem w takiej sytuacji mogą być jedynie ochraniacze na kolana. Specjalne narciarskie ochraniacze są zadziwiająco wygodne. Można w nich spędzić cały dzień bez poczucia dyskomfortu. Zakłada się je zazwyczaj pod spodnie, co zapobiega wbijaniu się śniegu między ochraniacz a nogę. Dodatkowo ogrzewają kolana i można w nich spokojnie klęknąć w śniegu. Pamiętaj, żeby ochraniacze były w trakcie zjazdu na Twoich kolanach a nie w plecaku!

Kurtka i rękawice

Większość ludzi myśli, że mają chronić jedynie przed zimnem i odmrożeniami. Do tej szczęśliwej grupy zaliczają się Ci, którzy nie zaliczyli upadku bez kurtki i rękawic na twardym, zmrożonym śniegu. Pechowcy, którzy zdobyli to doświadczenie, wiedzą że kurtka i rękawice ochronią przed pozdzieraną skóra na dłoniach i rękach. Warto się nad tym zastanowić zwłaszcza w ciepłe wiosenne ciepłe, kiedy pogoda kusi do jazdy w samym podkoszulku.

lut 142013
 
wiązania Bulldog

Coraz więcej osób powraca do korzeni narciarstwa i próbuje technik przed-alpejskich.

Telemark wciąż pozostaje sportem niszowym, ale dobra nowina szybko się roznosi :). A że sport niszowy, to nie możemy liczyć na fachowe wsparcie serwisów w naszym kraju (oprócz kilku) przy montażu wiązań telemarkowych. Nie jest to tak prosta sprawa jak w wiązaniach alpejskich, nie chodzi o sam montaż, ale o wyznaczenie miejsca przykręcenia wiązań. Dodatkowo, nie spotkałem się z tutorialem dotyczącym montowania wiązań w języku polskim, choć sporo takich opracowań angolojęzycznych jest w sieci. A te które są, często nie są spójne. Ta sytuacja zaowocowała tym, że wraz z Kotem postanowiliśmy jakoś usystematyzować tą wiedzę i udostępnić jak największej ilości osób.

Owoc tych działań możecie przeczytać poniżej.

Przy okazji chciałem podziękować Piotrkowi Kłaputowi, w którego serwisie „PIETRAŚ-SKI” w Nowym Targu odbyła się sesja montażowa, z której pochodzą poniższe zdjęcia. A udział w niej wzięły narty szwajcarskiej manufaktury z Chamonix, ZAG Freride 75, oraz wiązania Bulldog, projektu Luis?a Dandurand z kolejnej manufaktury, Burnt Mtn Designs LLC.

Poniższy opis nie jest opracowaniem naukowym, jedynym słusznym itd. :). Dlatego prosimy o sceptyczne podejście do tematu, weryfikowanie naszej skromnej jeszcze wiedzy i uwag osób z wiekszym doświadczeniem Wink

Potrzebne narzędzia

? Wiertarka elektryczna i wiertło (9/64 lub 3.5mm, 5/32 lub 4.1mm dla nart z metalowym
wierzchem)
? Przebijak, lub np. młotek i gwóźdź
? Klej epoksydowy – montażowy (długo wiążący)

? Śrubokręt dopasowany do śrub

? Klej do drewna, świetnie sprawdza się klej do montażu paneli
podłogowych, z hipermarketów budowlanych

? Gwintownik, zalecane do nart z metalowym wierzchem. Może dojść do rozwarstwienia laminatów podczas wkręcania śrub, co niestety grozi późniejszym wyrwaniem wiązania. Nartę więc, po nawierceniu otworów pod wiązanie, ale przed ich wkręceniem, gwintujemy. Ma to zapobiec takiemu rozwarstwieniu. Natomiast polecam tę czynność przy każdych nartach, nawet bez metalowego topu.
? Sznurek, spinacz do papieru, taśma klejąca, kartka w kratkę, miękki ołówek i nożyczki
? Miarka ? optymalnie cm/cal

Metody

Metoda chord center

Pierwszy krok to znalezienie środka cięciwy narty (chord center). Najprościej jest zrobić to przy pomocy sznurka: jeden koniec przyklejamy taśmą równo z końcem (tyłem) narty, zwracając uwagę aby zrobić to dokładnie w połowie jego szerokości (w przypadku twintipów lub jakichkolwiek nart z podwiniętym tyłem, należy przykleić sznurek nie do końca narty, a do miejsca, w którym zaczyna ?podnosić się? jej koniec, czyli nad ostatnim miejscem kontaktu narty ze śniegiem).

 

Naciągamy sznurek,

jako punktu podparcia używając czubka narty, i ucinamy w miejscu gdzie sznurek zaczyna ?wychodzić? nam poza nartę.

Następnie sznurek składamy na pół, zaznaczamy środek, po czym przyklejamy do narty tak samo jak poprzednio.

Z kartki w kratkę wycinamy kwadrat o odpowiednich wymiarach (mniej więcej o boku równym szerokości narty), i kładziemy go na narcie tak, aby jego krawędź ?tylna? była dokładnie pod punktem zaznaczonym na sznurku, dokładnie prostopadle do krawędzi narty. Zaznaczamy środek cięciwy ołówkiem, wzdłuż ?tylnej? krawędzi kwadratu. Po oznaczeniu drugiej narty warto sprawdzić (mierząc od końca narty) czy miejsca zaznaczenia są w te same na obu nartach.

 

W ten sposób wyznacza się jednocześnie środek cięciwy narty oraz tzw. pin-line wiązania ? po montażu linia wyznaczana przez trzy kołki (piny) wewnątrz ramki trzymającej ?kaczy dziób? (lub 3 dziury w podeszwie buta, jeśli wiązanie kołków nie posiada) powinien pokrywać się z zaznaczoną linią. Według informacji podawanych na wielu zagranicznych forach, w większości wiązań montowanych na cztery standardowo rozstawione śruby (Targa, Targa Ascent, Riva, Chilli itd.) można to osiągnąć nawiercając otwory na przednią śrubę ok. 2,54 cm (1 cal) w stronę czubka narty, czyli ?przed? chord center – ja polecam potwierdzić to przed montażem, mierząc miarką odległość przedniej śruby od pinów.

Metoda pin-line w środku ciężkości narty

Druga metoda to wyważenie narty poprzez znalezienie środka ciężkości narty.

Po wsadzeniu pod nartę kawałka twardego przedmiotu w kształcie linijki, ważymy nartę, tak by znaleźć jej środek ciężkości.

 

 

Modyfikacje metod chord center i ważonej

Niektórzy narciarze preferują przesunięcie pin line o około 2cm i więcej w kierunku przodu narty. Zależy to od osobistych preferencji.
Tak też stało się w tych nartach, tak fabrycznie zaznacza pin line np. Movement.

Generalnie tendencja jest taka, że w nartach do freestyle’u wiązanie przesuwamy do przodu, a w tych z bardziej freeride’owym zacięciem do tyłu.

Montaż

Sam montaż wiązania powinien odbywać się wg. następującego schematu:

1.
a. wiązanie 3 śrubowe
Nawiercenie dziury pod przednią śrubę ? musi ona być dokładnie po środku narty. Środek ten czasami jest bardzo trudno ustalić ?na oko? (asymetryczna grafika) lub nawet mierząc szerokość narty (zaokrąglone krawędzie górnej powierzchni). Dobrym sposobem jest owinięcie kartki papieru dookoła narty, tak aby zagięła się na obu krawędziach ? potem zdejmujemy kartkę, składamy ją na pół tak, aby zagięcia od krawędzi zeszły się razem ? po czym zakładamy ją znowu na nartę; środkowe zagięcie wyznaczy nam pozycję pierwszego ?odwiertu? ;) względem krawędzi. Następnie czymś ostrym (przebijak, gwóźdź + młotek) zaznaczamy odpowiednio (wzg. Chord center i krawędzi!) miejsce wiercenia, i wiercimy do odpowiedniej głębokości ? można np. zmierzyć długość śrub i oznaczyć ją sobie na wiertle taśmą izolacyjną).

b. wiązanie 4/6 śrubowe
Gdzie przednie śruby są asymetryczne, można postąpić identycznie z kartką papieru. Z tym, że po wyznaczeniu środka, przykładamy wiązania i na kartce, względem oś wiązania/środek kartki znaczymy otwory pod śruby. Następne kroki jw.

2. Wstępny montaż wiązania ? po oczyszczeniu nawierconej dziury montujemy wiązanie (bezpośrednio na narcie, bez jakichkolwiek podkładek, riserów itp.), zaciskając śrubę tak, aby można było je obrócić po zastosowaniu niewielkiej siły, jednak nie za luźno. Wkładamy but do wiązania, i centrujemy go tak, aby środek obcasa był po środku narty. Potem DELIKATNIE wyciągamy but, tak by nie ruszyć wiązaniem, i zaznaczamy miejsce drugiego wiercenia (tylna śruba) DOKŁADNIE POŚRODKU otworu montażowego (tego w wiązaniu) ? nawet niewielki błąd w tym miejscu może w rezultacie spowodować odchylenie obcasa buta np. o 1 cm od środka narty, warto więc postarać się o jak największą dokładność zaznaczenia, jak i samego wiercenia. Po nawierceniu otworu i zamocowaniu drugiej śruby można bez przeszkód nawiercić otwory pod pozostałe śruby.
3. Montaż końcowy ? po demontażu wiązania, wszystkie otwory powinno się wypełnić klejem montażowym. W zależności od jego stanu skupienia, może być to łatwe (prosto z aplikatura – do otworu) lub dość trudne, tak aby nie zanieczyścić powierzchni nart. Przy klejach bez aplikatorów, o konsystencji mocno ciekłej można pokusić się o użycie wyprostowanego spinacza do papieru jako aplikatura ? nabieramy na drut kropelkę kleju, i wprowadzamy go do otworu.

Osobiście polecam zwykły klej do drewna z Casto, który zapakowany w ładne butelki z logiem producenta akcesoriów narciarskich kosztuje 4 razy drożej.

Montujemy tym razem wszystkie elementy wiązania (podkładki, riser?y itp.), po czym przykręcamy całość śrubami w tej samej kolejności co poprzednio. Potem w zależności od rozmiaru buta montujemy w odpowiednim miejscu podpiętek, i powtarzamy z drugą nartą. Oczywiście nadmiarowy klej który mógł wydostać się z otworów przy wkręcaniu śrub warto szybko usunąć.

I jeszcze z własnego doświadczenia. Udało mi się wyrwać wiązania z narty. Dlatego polecam stosowanie insertów, szczególnie dla agresywnych oraz cięższych riderów. Takie inserty można zakupić w serwisie narciarskim, za sztuki wyjdzie drożej, ale i tak taniej bo kupujemy potrzebną ilość sztuk, plus zapas. Należy nawiercić otwory o odpowiedniej średnicy dla danych insertów. Osadzamy je na kleju epoksydowym. Zalewamy całość, można podgrzać klej suszarką, ciepły lepiej wypełni wszystkie szczeliny. I zostawiamy aż zastygnie. Po zaschnięciu kleju, ponieważ otwór pod śrubę został zalany, trzeba go nagwintować. Tym samym gwintownikiem, którym gwintujemy nartę przed wkręceniem śrub. I osadzamy wiązanie na kleju montażowym.

4. Narty zostawiamy na 24 godziny, spodem do góry – w ten sposób klej dotrze do wszystkich zwojów śrub.

W używanych nartach należy zakołkować stare otwory plastikiem pod kolor narty:

lub drewnem

Inne metody

W związku z tym, że początkowo zamieściliśmy wyłącznie metodę Chord Center, wynikła dyskusja na forum grupy telemarkowej. Zmotywowani, zamieszczamy uzupełnienie naszego artykułu o kilka innych sposobów.

Poniżej metody trzech producentów sprzętu telemarkowego, jako ciekawostki.  Dwie pierwsze w założeniu są niemal identyczne, jednak różnią się zasadniczo w przedziale
cm w jakich zmienia się pin line. Przy takich różnicach, każdy z czytających sam musi wyrobić sobie zdanie, co wybrać i czym się posiłkować. Nie zamierzamy w tym miejscu dopytywać się tych firm co i jak, nie jesteśmy związani z żadną z nich, są obecne na polskim rynku więc mogą się wypowiedzieć w/w dyskusji.

Powyżej opisaliśmy metody wyznaczenia miejsca montażu wiązań w przypadku, gdy narty:

  • nie są dedykowane do telemarku
  • nie maja oznaczenia firmowego pod wiązania tele

i to było naszym głównym priorytetem ponieważ uważamy, że każda narta jest do jazdy po śniegu. Skoro pod wiązaniem alpejskim, to, dlaczego, nie, pod tele?

Pierwszy sposób można by nazwać systemem kanadyjskiej firma z trzema G w nazwie, ale nazwiemy ją:

SPOSOBEM Francisze

…bo to on opisał ją w dyskusji związanej z tym artykułem, i dzięki niemu się tutaj znalazła.

Metoda ta uwzględnia rozmiar obuwia narciarza. Nie spotkaliśmy się z opracowaniem, choć być może takowe jest :) , czy ma to znaczenie w nartach dedykowanych oraz tych bez specjalnej dedykacji do telemarku, ma na pewno w technice alpejskiej. Nie ma to dla nas znaczenia, patrz wyjaśnienie wyżej, prezentujemy tylko te koncepcje jako alternatywne rozwiązanie.

W nartach alpejskich środek buta (boot center) pokrywa się z fabryczną linią centrum narty (ski center) znaczoną przez producentów nart. Środek buta telemarkowego wg. ww firmy jest przesuwany o 0.5 cm do tyłu w stosunku do ski center. Jak widać jest to na pewno najszybsza metoda. Niezbędne jest tylko oznaczenie na narcie ski center, oraz na bucie tele- boot center. Jeżeli brak takowego oznaczenia na bucie, przyjmuje się metodę jego wyznaczenia, jako środek odległości pomiędzy piętą buta a centrum środkowego otworu 3 pin. Co prawda w nowych butach SCARPA ten ?środek? jest przesunięty do przodu, ale nie ma to znaczenia przy montażu bo jest oznaczony przez producenta, więc problem z głowy.

Jest to metoda testowana przez kanadyjczyków na ich nartach i nie wiemy czy sprawdza się przy innych producentach, szczególnie, jeśli nie są to narty dedykowane do tele, bo prawie nikt (pozostali producenci) nie podaje takiej informacji. Naszym zdaniem, metoda ta rewelacyjnie sprawdza się przy nartach z trzema G, ale z tego też powodu zasadnym wydaje się stosowanie tej metody wyłącznie do ich nart. Co też w przypadku ww nart zrobiliśmy, bo takowe posiadamy :) . W przypadku pozostałych producentów, o ile nie są to narty fabrycznie oznaczone przez producenta pod wiązanie tele, stosujemy głównie metodę pierwszą.

Sposób hamerykański spod znaku Czarnego Diamentu

Jest jeszcze prostszy od kanadyjskiego i z racji małego rozrzutu w odległości – raptem dla 3 grup wielkości obuwia – pokrywa się z nasza koncepcją, że pin line dla narty jest zasadniczo jeden dla różnych wielkości buta. Ten 1 cm różnicy w BD powinien wystarczyć, a przesunięcia większe (typu 2cm i więcej) powinny być świadomym wyborem narciarza, uzależnionym od preferowanego stylu czy znajomości narty.

Black Diamond: Ski Mount Specs (2010/11)

A tu ta sama tabela  na ich stronie.

BD zgrupował rozmiary obuwia dla 3 grup i dla nich przemieszcza się pin line.

TELE: PIN LINE (mm)
25 and smaller boot – buty do rozmiaru 25
25 to 27.5 boot – buty w rozmiarach od 25 do 27.5
28. and larger boot – buty od rozmiaru 28
Gdzie 25 to mondo point 250, a 27.5 to mondo point 275, itd.

Przy czym, różnice umiejscowienia pin line dla 3 ww grup wynoszą odpowiednio po 0,5cm. Czyli pomiędzy najmniejszym i największy rozmiarem jest wyłącznie 1 cm
różnicy. Można to sprawdzić na ich stronie, są tam podane bazowe linie dla poszczególnych modeli nart, od których wyznacza się pin line dla danego obuwia.

Osobiście, mimo sympatii dla twórców mojej ulubionej dyscypliny zespołowej – hokeja, skłaniałbym się do pomysłu hamerykańców, z racji mniejszego ?rozrzutu?. Choć podobnie jak u kanadyjczyków, zasadne wydaje się stosowanie metody BD wyłącznie do ich nart.

Metoda trzeciej firmy, czyli Twenty Two Designs

podaje w swojej instrukcji montażu wiązań HammerHead, że pin line ma pokrywać się z Chord Center.
Niezależnie od wielkości butów- wracamy więc, do wyznaczenie Chord Center :D

Podsumowanie

3 firmy, potrójne G, BD i 22 design i 3 różne metody, którą wybrać???
Proponujemy grę w 3 kubki Big Smile

A na poważnie, jak widać nie ma złotego środka, dlatego zostawiamy Was z tym całym ambarasem, sam na sam :)

 

Tomek Bryniarski i Paweł Kot

 

W lecie, jak będzie trochę więcej czasu, postaramy się jeszcze uzupełnić całość o Center Ball/Center Running SurfaceGrimace

lut 072013
 
NN75 but w wiązaniu

Świat narciarstwa telemarkowego został w ostatnich latach zdominowany przez dwa systemy wiązań i butów.  Starszy to NN75 (Nordic Norm 75 mm) a nowszy to NTN (New Telemark Norm). Prędzej czy później każdy telemarkowiec staje przed koniecznością wyboru między nimi, więc postaramy się przybliżyć ich wady i zalety.

NN75 (Nordic Norm 75 mm)

To właśnie dzięki systemowi NN75 stał się możliwy wielki powrót telemarku w ostatnich trzydziestu latach. System NN75 jest bardzo dobrą platformą do wprowadzania licznych innowacji zarówno w obszarze wiązań jak i butów telemarkowych. Warto zwrócić uwagę, że system projektowany początkowo dla sprzętu biegowego okazał się odpowiedni również dla ciężkiego sprzętu zjazdowego. Interfejs w postaci „kaczego dzioba” zapewnia nie tylko wystarczającą swobodę w trakcie chodzenia na nartach, ale daje również dobrą kontrolę nad nartą. Ilość nowatorskich rozwiązań w zakresie butów i wiązań na bazie NN75 jest naprawdę imponująca. Można zatem powiedzieć, że dzięki swej prostocie i funkcjonalności NN75 ociera się o inżynierski geniusz.

Cechy charakterystyczne systemu NN75:

  • „kaczy dziób”
  • linia „3 pin”
  • asymetryczność (wiązanie lewe i prawe)
  • rocker buta

Bogactwo oferowanych rozwiązań stworzonych na bazie NN75 wydaje się być największą zaletą tego systemu. Praktycznie każdy może znaleźć coś dla siebie – od lekkiej turystyki do jazdy w terenie wysokogórskim. Warto również podkreślić, że NN75 nie jest chroniony patentami i dzięki temu istnieje na rynku wielu producentów, którzy nieustannie  wprowadzają nowe rozwiązania i przy tym konkurują cenami.

NTN (New Telemark Norm)

Pomimo niewątpliwych zalet klasycznego systemu NN75, wciąż trwały poszukiwania „Świętego Graal’a Telemarku”. U podstaw nowego systemu stała chęć stworzenia wiązania, które zapewniłoby jeszcze lepszą kontrolę nad nartą, a przy tym dało wszelkie inne dobrodziejstwa w postaci bezpieczników, ski-stopów, łatwego zapinania (ang. step-in) oraz trybu tour (podobnego do wiązań skiturowych). Droga do nowego systemu nie była prosta i minęło kilka dobrych lat od pierwszych anonsów nim firma Rottefella i współpracujący z nią producenci butów (Scarpa, Crispi, Garmont) wprowadzili na rynek pierwsze wiązanie NTN i przeznaczone do niego buty.

System NTN to przede wszystkim nowatorski sposób mocowania but – wiązanie;  szczęka wiązania obejmuje podeszwę buta jednocześnie od strony palców i śródstopia (tzw. druga pięta).

 

Dzięki takiej konstrukcji wiązanie jest bardzo sztywne poprzecznie, a przy tym niezwykle szybko reaguje na każde uniesienie pięty. Dzięki temu możliwe jest precyzyjne i szybkie oddziaływanie narciarza na krawędź narty (zwłaszcza tej tylnej) co jest kluczem do zapewnienia doskonałej kontroli nad nartami w czasie zjazdu.

Cechy charakterystyczne systemu NTN:

  • druga pięta
  • symetryczność
  • kompatybilność z systemami skiturowymi

System NTN został zoptymalizowany pod kątem właściwości zjazdowych, ale póki co stało się to kosztem pogorszenia komfortu chodzenia (większa masa wiązań, ograniczony tour mode, buty o charakterystykach zjazdowych).

Oferta sprzętu NTN wygląda dość skromnie na tle NN75. W systemie NTN mamy do wyboru jedynie kilka modeli butów i zaledwie dwa wiązania. I póki co nie zanosi się na istotne zmiany w tej dziedzinie, gdyż Rottefella pilnie strzeże patentem rozwiązania kluczowe dla systemu NTN.

Porównanie systemów

NN75 NTN
Zalety (+) + bardzo dobra kontrola nad nartami+ bardzo szeroka gama dostępnych butów+ bardzo szeroki wybór wiązań + doskonała kontrola nad nartami+ bezpieczniki+ łatwe wpięcie do wiązania (tzw.step-in)
Wady (-) - relatywnie niewielki wybór butów (plastikowe buty freeride’owe)- tylko dwa dostępne modele wiązań (Rottefella Freeride oraz Rottefella Freedom)- ograniczony tour mode- wysoka cena

 Co wybrać?

System wiązań, podobnie z resztą jak cały sprzęt telemarkowy, jest jak Żona (lub Mąż). A to znaczy, że ma swoje zalety i wady – te dobre strony się kocha, a do tych gorszych się przyzwyczaja. Inaczej mówiąc, gdyby system NTN lub NN75 był lepszy od swojego konkurenta w każdym aspekcie to szybko zdominowałby cały rynek – tak jak kiedyś silniki spalinowe całkowicie zastąpiły maszyny parowe. Dlatego też analizując wady i zalety systemów, trzeba się skupić na tym co jest dla nas najważniejsze z punktu widzenia rodzaju narciarstwa, który chcemy uprawiać.

System NTN jest z pewnością bardzo ciekawą ofertą dla narciarzy zainteresowanych jazdą po przygotowanych stokach w ośrodkach narciarskich lub freeridem wspomaganym wyciągami. Sprzęt NTN pokaże się tu z pewnością od swojej najlepszej strony, a takie kwestie jak większa masa wiązań czy też mniejszy komfort chodzenia będą miały jednak znaczenie drugorzędne.

Niejako z drugiej strony narciarskiego spektrum jest lekka turystyka i w tym obszarze NTN póki co nie ma wiele ciekawego do zaofiarowania. Tutaj niepodzielnie króluje NN75, który ze swoją bardzo bogatą gamą wiązań i butów daje możliwość skonfigurowania optymalnego zestawu nawet dla wybrednych narciarzy.

Oczywiście, że pomiędzy tymi dwoma dość skrajnymi obszarami jest bardzo szerokie pole, gdzie NTN i NN75 mogą być rozważane jako alternatywne rozwiązania.

sty 202013
 
TTS_2012

Podstawową cechą wiązania telemarkowego jest tzw. „wolna pięta” (ang. free-heel), czyli po prostu możliwość oderwania pięty od narty. Brzmi to nieskomplikowanie, lecz jak pokazało życie ludzka kreatywność zaowocowała bardzo wieloma pomysłami jak osiągnąć tę pozornie prostą funkcjonalność.

Cechy wiązań tele

Wiązania telemarkowe możemy opisać przy pomocy kilku charakterystycznych cech. To właśnie one będą decydowały o charakterze konkretnego wiązania, jego zastosowaniach, wadach i zaletach.

Aktywność

Jedną z najważniejszych cech różnicujących wiązania telemarkowe jest stopień ich aktywności, który można określić jako siłę, którą należy przyłożyć do buta aby go zgiąć w danym wiązaniu (np. tak aby klęknąć). Im większa siła jest wymagana tym wiązanie jest określane jako bardziej aktywne. W praktyce przekłada się to na następującą zależność: wiązania bardziej aktywne zapewniają lepszą kontrolę nad nartą w czasie zjazdu, jednak są mniej komfortowe w trakcie chodzenia.

Dodatkowo, aktywność wiązania jest konieczna do prawidłowego zgięcia buta, tak aby narciarz przenosił ciężar na tylną (zakroczną) nartę poprzez kłąb palucha (ball of foot) a nie przez końcówki palców. To bardzo ważne dla wygodnej i efektywnej jazdy telemarkiem. Jaki stopień aktywności? To zależy od rodzaju buta; miękkie buty skórzane będą potrzebowały znacznie mniej aktywności żeby je zgiąć w palcach – dlatego lepiej będą pracowały we wiązaniach o neutralnej charakterystyce. Natomiast cięższe buty plastikowe zwykle potrzebują bardziej aktywnego wiązania – wiązanie neutralne nie zegnie buta i taki but będzie stawał dęba (na palcach) w takim wiązaniu.

Na powyższe zdjęcia pokazują pracę buta w wiązaniu przy różnych stopniach aktywności – po lewej niższa aktywność (pivot 2), prawe pokazuje maksymalną aktywność tego wiązania (pivot 5). Na obydwóch zdjęciach kolano dotyka narty. Można zauważyć następujące rzeczy:

  • but przy większej aktywności jest znacznie mocniej zgięty zarówno w harmonijce jak i u nasady cholewki;
  • kłąb palucha jest blisko powierzchni narty przy aktywnym ustawieniu, w bardziej neutralnej opcji but staje na palcach;
  • wiązanie przekazuje znacznie większą siłę na przód narty przy bardziej aktywnym ustawieniu, tył narty znacząco się unosi
  • sprężyna wiązania znacznie mocniej pracuje przy aktywnym ustawieniu

Końcowym czynnikiem decydującym o wyborze wiązania z taką a nie inną aktywnością są indywidualne preferencje narciarza; niektórzy wolą wiązania bardziej neutralne, inni bardziej aktywne.

Można jeszcze dodać, że większość wiązań telemarkowych umożliwia zmianę aktywności wiązania w mniej lub bardziej prosty sposób, w mniejszym bądź większym zakresie, np. poprzez:

  • przesunięcie punktu mocowania kabla – pivota (Hammerhead, Axl, G3 Enzo, TTS)
  • dodanie specjalnej beleczki (7tm Power)
  • wymianę kartridży (G3 Targa, Ascent, Rottefella i Voile praktycznie wszystkie, NTN)
  • napięcie kabli (praktycznie wszystkie kablowe wiązania, a najwygodniej przy pomocy zapiętka G3 tour-throw – patrz film poniżej)
  • tour-mode (patrz dalej)

Tour-mode

Obecnie prawie każdy producent wiązań telemarkowych ma w swojej ofercie wiązania telemarkowe z trybem tour (np. G3 Targa Ascent lub Enzo, BD O1, Voile Switchback, Axl, NTN, TTS). Po przełączeniu w tryb tour wiązanie traci całkowicie swoją aktywność. Dzięki temu chodzenie w fokach jest wygodniejsze. Jest to szczególnie zauważalne przy stromszych podejściach i w głębokim śniegu.

Brak tour-mode oczywiście nie oznacza, że wiązanie nie nadaje się do chodzenia. Jak najbardziej można chodzić w takim wiązaniu, szczególnie jeżeli jest bardziej neutralne, lub ma możliwość prostego obniżenia napięcia kabli (tour-throw, przesunięcie pivota). Co więcej są sytuacje, w których wygodniej się poruszać z wyłącznonym tour-mode. Generalnie dzieje się tak  gdy poruszamy się bez fok  (np. idziemy na smarach, bądź nawet bez smarów ale po niewielkiej pochyłości w głębszym śniegu). Wtedy pewna aktywność wiązania pozwoli na prawidłowe zgięcie buta i umożliwi odbicie nordyckie z kłęba palucha.

Kablowe vs. płytowe

Ze względu na konstrukcję można wyróżnić dwie grupy wiązań:

  • płytowe (np. Bishop Bomber, 7tm, Linken, Bulldog)

 

 

 

 

 

 

  • kablowe (np. wszystkie Rottefelle, G3, Black Diamond, Hammerhead, Axl, Voile)
    Te z kolei możemy podzielić na te które mają kable poprowadzone:

    • pod butem (Hammerhead, Axl, G3 Enzo, BD O1 i O2, NTN)

 

 

 

 

 

 

    • z boku buta (Wszystkie Rottefelle oprócz NTN, wszystkie G3 oprócz Enzo, wszystkie Voile, BD O3)

 

 

 

 

 

 

 

Zarówno kable prowadzone z boku buta jak i pod butem mają swoich fanów; z grubsza rzecz biorąc kable prowadzone pod butem powodują że charakterystyka aktywności jest bardziej liniowa (siła rośnie równomiernie w miarę pochylania buta), natomiast te z kablami prowadzonymi z boków mają przy głębszym pochyleniu w pewnej pozycji załamanie tej charakterystyki.

Bezpieczniki

Mają na celu zmniejszenie ryzyka urazu w razie upadku, chociaż w dotychczas prowadzonych badaniach statystycznych nie wykazano istotnie mniejszej urazowości wśród narciarzy używających wiązań bezpiecznikowych. Może takie stwierdzenie na pierwszy rzut oka wydawać się dziwne, ale dużo zmienia fakt, że dynamika „upadku telemarkowego” jest zupełnie inna niż „upadku alpejskiego” – więcej na ten temat tutaj .

Większość wiązań tele nie ma bezpieczników. Te które mają to NTN, niektóre wersje 7tm oraz Voile z płytą wypinającą.

Step-in

czyli zapięcie buta bez konieczności schylania się; dokładnie tak jak w wiązaniach zjazdowych (np. Bulldog, poniekąd NTN, 7tm ze specjalnym zapiętkiem); dzięki temu wiązania są wygodniejsze w użytkowaniu.

Wysokość wiązania

Jeszcze jedna istotna uwaga odnośnie montowania starszych wiązań Nordic 75 (np. Supertelemark). Ze względu na znaczną szerokość tego rodzaju wiązania, często zdarza się, że podczas skrętu, przy większym nachyleniu narty, but razem z wiązaniem ryje w śniegu, co np. na twardej nawierzchni (np. na zlodzonym stoku) może skończyć się oderwaniem krawędzi narty od śniegu i utratą przyczepności, a w najlepszym wypadku pogarsza parametry skrętu. Dlatego wiązania Nordic 75 zawsze powinno montować się na specjalnych płytach podwyższających, które powodują, że but razem z wiązaniem znajdują się nieco wyżej, co pozwala na głębsze skręty. Dostępne są cztery rozmiary płyt podwyższających: 1.25cm, 2cm, 3cm i 4.5cm. Płyty o wysokości 4,5cm stosuje się właściwie tylko do nart zjazdowych. Najniższa płyta zalecana jest do turystyki.

Dodatkowym argumentem przemawiającym za płytami podwyższającymi jest możliwość zamontowania na nich podpiętka – niezwykle pożytecznego urządzenia w turystyce narciarskiej.

Większość nowoczesnych wiązań jest już dostarczana wraz z płytami bądź jest na tyle wysoka, że nie wymaga takowych i od razu posiada podpiętki.

Dostępne systemy

Poniżej znajdziecie najpopularniejsze systemy wiązań telemarkowych.

System Nordic 75 mm

Ostatnie lata to zdecydowana dominacja normy Nordic 75mm, która jest swoistym „interfejsem” między butem i wiązaniem. But ma przedłużoną podeszwę z przodu w formie tzw. kaczego dzioba. Wiązanie z kolei charakterystyczną obejmę, w którą wsuwany jest kaczy dziób. Pod pojęciem Nordic 75 mm albo NN75 kryją się 2 systemy; różnią się grubością kaczego dzioba. Cieńszy (grubość ok. 12mm) to rozwiązanie biegowe, odchodzące do lamusa. Grubsze (bodajże 18mm) to standard telemarkowy.

  

Wiązania w tym systemie zwykle mają pętlę wokół buta (pięty) ale są też wersje bez pętli przeznaczone bardziej do chodzenia i biegania.

NTN (New Telemark Norm)

W roku 2007 firma Rotefella wprowadziła z dawna zapowiadany nowy, rzekomo lepszy system telemarkowy.

Charakterystyczny kaczy dziób w bucie został zamieniony na specjalny rant pod podbiciem stopy, tzw. drugą piętę (albo kaczy tyłek – duck butt, w przeciwieństwie do kaczego dzioba). Właśnie za tę drugą piętę wiązanie łapie buta.

Najważniejsze cechy NTN to:
- bardzo duża stabilność wiązania,
- bardzo szeroki zakres aktywności – nawet większy niż w Hammerhead’ach,
- tour mode,
- możliwość zapięcia wiązania bez potrzeby schylania się (podobno wystarczy kijek, chociaż Pikowy kijek nie dał rady :) ),
- wiązanie posiada skistopy i wypina się (releasable).

W tym momencie NTN to dwa typy wiązań:

  • NTN Freeride (bardziej zjazdowe, ograniczony tour-mode, dosyć ciężkie)
  • NTN Freedom (odchudzone wiązanie, znacznie poprawiony tour-mode, większe możliwości turystyczne niż Freeride)

TTS

czyli Telemark Tech System. Nowy pomysł na bardzo lekkie wiązanie z bardzo dobrym tour-mode a  jednocześnie aktywne. Pomysł bazuje na połączeniu przedniej części wiązania patentu Dynafita (bolce i inserty z boku buta) z klasycznymi kablami telemarkowymi. Przejście do tour-mode polega na odpięciu pętli.

Buty muszą posiadać 2 cechy:

  • inserty w systemie Dynafita
  • harmonijkę telemarkową

Tak więc obecnie nadają się Scarpa TX, TX-Pro z systemu NTN oraz (!) ski-turowe Scarpa F1 i F3.

System jest obecnie bardzo młody. Są poważne obawy czy inserty buta będą wytrzymywały przeciążenia związane z jazdą telemarkiem, ale jeżeli rozwiązanie okaże się wytrzymałe to ten system może się stać bardzo poważnym konkurentem dla reszty towarzystwa.

Wiązania NNN BC

Wiązanie NNN BC (New Nordic Norm Back Country) ma poprzeczną beleczkę w dziobie buta przytrzymywaną przez zaciski w wiązaniu, dwie mocne prowadnice i często piętkę z ząbkami.

 

 

 

 

 

Jest to stosunkowo delikatny typ wiązania (w porównaniu do innych systemów) ale czasami wybierany przez turystów ze względu na bardzo niską wagę. Stosowanie tego wiązania wiąże się z używaniem butów skórzanych bądź skórzano-plastikowych.

Testy wiązań

Na stronie earnyourturns.com prowadzonej przez Craig’a Dostie’go można znaleźć testy i porównania istniejących wiązań telemarkowych. Dla ułatwienia podajemy bezpośrednie linki:

Oprócz tego znajdziecie tam również wiele innych ciekawych artykułów na temat wiązań.

gru 222012
 
voodoo_thumb

Buty stanowią bardzo ważny element telemarkowego wyposażenia i w dużym stopniu determinują możliwości narciarza. Wybierając  buty trzeba wziąć pod uwagę trzy podstawowe elementy. Po pierwsze: rodzaj narciarstwa jaki chcemy uprawiać. Po drugie: system wiązań. I po trzecie: dopasowanie buta do budowy swojej stopy / nogi.

Współczesne buty telemarkowe można podzielić  na trzy podstawowe kategorie:

  • Buty plastikowe
  • Buty skórzane
  • Buty skórzano-plastikowe

W każdej z kategorii istnieje spora różnorodność oferowanych modeli. Oprócz materiału, z którego wykonane są buty, poszczególne modele różnią się wysokością, sztywnością i typem wiązania, do którego są przystosowane.

Buty plastikowe

Buty plastikowe stanowią najbardziej technologicznie zaawansowany element wyposażenia telemarkowego. Na pierwszy rzut oka przypominają zjazdowe skorupy, jednak wykonane są ze znacznie bardziej wyrafinowanych materiałów, co w połączeniu z odpowiednią konstrukcją zapewnia możliwość pracy buta na zgięciu palców.  Buty plastikowe przeznaczone są do przede wszystkim do zjazdu i doskonale sprawdzają się nawet w bardzo trudnych warunkach.  Należy jednak podkreślić, że wszyscy producenci przywiązują równie dużą wagę do zapewnienia wygody w trakcie uprawiania turystyki narciarskiej. Podstawowa zasada jest prosta: im but wyższy i sztywniejszy, tym lepiej się w nim jeździ, zaś mniej komfortowo chodzi.

W przypadku butów telemarkowych mówi się o dwóch rodzajach elastyczności (lub, jak kto woli sztywności). Pierwsza to elastyczność w kostce, czyli na ile but pozwala nam się pochylić do przodu. Drugi rodzaj to elastyczność w śródstopiu, czyli na ile but ugina się na zgięciu palców.

  • Buty freeride’owe

Konstrukcja telemarkowych butów freeride’owych ma na celu zapewnienie maksymalnej efektywności w trakcie zjazdu. Możliwe jest to dzięki odpowiedniej sztywności buta i doskonałemu trzymaniu stopy. W porównaniu do innych kategorii butów telemarkowych są one najcięższe (masa pary butów w granicach 3,7 -4,0 kg)  i przy tym zazwyczaj czteroklamrowe (a wyjątek tu stanowi jedynie Garmont Voodoo).  Telemarkowe buty freeride’owe są również wygodne w turystyce i standardowo wyposażone są w tryb „chodzenie” oraz bardzo solidną podeszwę typu Vibram. Tego typu sprzęt oferuje najlepsze właściwości w trakcie zjazdu, co jednak jest częściowo okupione komfortem chodzenia. Wynika to z większej sztywności i masy buta. Innymi słowy jest to sprzęt dla osób nie uznających kompromisów w trakcie zjazdu.

 
Producent Garmont Scarpa Scarpa  Crispi
Model Voodoo T1 T-race  XR
Model damski Minerva T1 WMN
System NN75 NN75 NN75  NN75
Masa buta (1 szt) 1850 g  1940 g 1940 g  1980 g
Liczba klamer 3 4 4 4
Pochylenie buta tryb „chodzenie”, pochylenie 13o  tryb „chodzenie”, pochylenie 16o i 20o
  tryb „chodzenie”, pochylenie 16o i 20o
 bd
Podeszwa  Vibram  Vibram  Crispi Kogatz
Dodatkowe info  Flex Index 130 TM (Voodoo)Flex Index 120 TM (Minerva)

* zdjęcia i dane pochodzą ze stron internetowych producentów i odnoszą się do męskich modeli butów

Producent Black Diamond Black Diamond
Model Custom Push
Model damski Stiletto
System  NN75 NN75
Masa buta (1 szt) 2025 g 1950 g
Liczba klamer 4 4
Pochylenie buta  tryb „chodzenie”, pochylenie 14o, 18o i 22o  tryb „chodzenie”, pochylenie 14o, 18o i 22o
Podeszwa
Dodatkowe info  Flex Index 130 Flex Index 110 (Push)Flex Index 100 (Stiletto)

* zdjęcia i dane pochodzą ze stron internetowych producentów i odnoszą się do męskich modeli butów

  • Buty uniwersalne

Buty uniwersalne są próbą znalezienia „złotego środka”  między efektywnością zjazdu a wygodą chodzenia na nartach. Charakterystyczną cechą tych butów jest zastosowanie trzech klamer (kolejny raz wyjątek stanowi Garmont z dwuklamrowym modelem Kenai). Dzięki mniejszej sztywności i masie (para butów waży 3,3-3,5 kg) ten typ butów jest bardziej wygodny w chodzeniu aniżeli modele freeride’owe, a przy tym zapewnia bardzo dobrą kontrolę w trakcie zjazdu.

Producent Garmont Scarpa Crispi Black Diamond
Model Kenai T2eco CXP Seeker
Model damski Athena T2eco WMN Trance
System NN75 NN75 NN75 NN75
Masa buta (1 szt)  1670 g  1720 g 1695 g  1750 g
Liczba klamer 2 3 3 3
Pochylenie buta tryb „chodzenie”,  pochylenie 12o  tryb „chodzenie” pochylenie 16o i 19o bd tryb „chodzenie”, pochylenie 14o, 18o i 22o
Podeszwa  Vibram Crispi Kogatz
Dodatkowe info

Flex Index 110 TM

Flex Index 100

* zdjęcia i dane pochodzą ze stron internetowych producentów i odnoszą się do męskich modeli butów

  • Buty turystyczne

Buty turystyczne to najbardziej „odchudzona” kategoria pośród plastikowych butów do telemarku.  Para butów waży 2,8 – 3,0 kg, czyli nawet do 30% mniej niż najcięższe modele freeride’owe. Poza tym buty są dwuklamrowe i niższe od swoich większych braci. Komunikat jest więc bardzo jasny – „wygoda chodzenia”. Buty turystyczne zapewniają dobrą kontrolę nad nartami w trakcie zjazdu, ale na pewno nie są optymalne do jazdy w trudnym,  zwłaszcza wysokogórskim, terenie.

Producent Garmont Scarpa
Model Excursion T4
System NN75 NN75
Masa buta (1 szt) 1400 g 1490 g
Liczba klamer 2 2
Pochylenie buta tryb „chodzenie” tryb „chodzenie”, pochylenie 16o
Podeszwa Vibram Vibram
Dodatkowe info

 

Buty w systemie NTN

Wraz z wprowadzeniem na rynek systemu NTN pojawiły się również nowe modele butów przeznaczone specjalnie dla tego nowego systemu. Trzej główni producenci (Garmont, Scarpa i Crispi) mają w swojej ofercie buty NTN. Jak do tej pory liczba dostępnych w sprzedaży modeli jest dość ograniczona w porównaniu do klasycznego systemu NN75. Producenci skoncentrowali się przede wszystkim na modelach freeride’owych, choć pewien wyjątek stanowi tu Crispi Shiver, który mieści się w kategorii butów uniwersalnych.

Producent Garmont Scarpa Scarpa
Model Prophet TX Pro TX Comp
Model damski Priestess TX Pro WMN
System NTN NTN / TLT NTN
Masa buta (1 szt) 1830 g  1710 g 1740 g
Liczba klamer 3 4 4
Pochylenie buta tryb „chodzenie”, pochylenie 13o  tryb „chodzenie”, pochylenie 18o i 22o
  tryb „chodzenie”, pochylenie 16o i 22o
Podeszwa  Vibram  Vibram
Dodatkowe info Flex Index 130 TM (Prophet)Flex Index 120 TM (Priestess)

* zdjęcia i dane pochodzą ze stron internetowych producentów i odnoszą się do męskich modeli butów

Producent Crispi Crispi
Model Evo Shiver Man
Model damski Shiver Lady
System NTN NTN
Masa buta (1 szt) 1815 g 1610 g
Liczba klamer 4 3
Pochylenie buta bd bd
Podeszwa  Crispi Kogatz   Crispi Kogatz
Dodatkowe info  Twardszy model nosi oznaczenie WC

* zdjęcia i dane pochodzą ze stron internetowych producentów i odnoszą się do męskich modeli butów

 

Buty skórzane

Do niedawna telemark uprawiało się wyłącznie w butach skórzanych, gdyż tylko skóra zapewniała odpowiednią dla telemarku pracę buta. Buty skórzane wciąż oferują wiele zalet, do których należą przede wszystkim wygoda, stosunkowo niewielka masa i relatywnie niska cena. Jednak należy dodać, że tego typu buty nie zapewniają dobrego trzymania stopy, a zatem i kontroli narty w czasie jazdy (ostrzejszy stok, lód, jazda z cięższym plecakiem, itp.). Dlatego też bardzo szybko wypierane są przez najlżejsze typy butów plastikowych (np. Garmont Excursion, Scarpa T4), które oferują znacznie lepsze parametry zjazdowe, a przy tym są bardzo wygodne do chodzenia.

Trzymanie stopy w butach skórzanych zależy oczywiście od wysokości buta i grubości skóry. Jeżeli już się decydujemy na buty skórzane to należy kupić jak najwyższe. Buty skórzane są przeznaczone przede wszystkim do turystyki narciarskiej – są lekkie i wygodne, a także wystarczające do niezbyt ostrych zjazdów. Nie należy jednak wybierać tego typu sprzętu, gdy chce się nieco więcej zjeżdżać. Góry typu Beskid Sądecki albo Żywiecki (szczególnie z większym plecakiem) to już trochę za dużo dla przeciętnych butów skórzanych – Beskid Niski jeszcze ujdzie. Przeciętne przeciętnymi, niemniej jednak można jeszcze znaleźć modele butów skórzanych, które dobrze poradzą sobie we wspomnianych wyżej górach.

Buty skórzane występują zarówno w systemie NN75 jak i NNN BC. Bardzo ciekawą ofertę klasycznych skórzanych butów do telemarku mają takie firmy jak Alpina, Crispi oraz Garmont.

Buty skórzano-plastikowe

W zasadzie są to buty skórzane, jednak w celu nadania im większej sztywności i lepszego trzymania stopy, zostały zastosowane plastikowe elementy wzmacniające. Należy pamiętać, że pod względem przydatności do jazdy telemarkiem tego typu sprzęt jest bardziej zbliżony do butów skórzanych niż plastikowych. Dlatego też powinny być wybierane przede wszystkim do turystyki narciarskiej w niezbyt wymagającym terenie.

W dostępnej na rynku ofercie warto zwrócić uwagę na takie firmy jak: Alpina, Crispi, Salomon i Rossignol, które mają modele przeznaczone do systemu NN75 i NNN BC.

 

Starsze modele butów plastikowych

Na rynku wciąż można spotkać dość sporą liczbę starszych modeli plastikowych butów, które zostały już wycofane z produkcji. Dlatego też przedstawiamy ich krótką charakterystykę na przykładzie Garmonta:

Crispi CXT Masa: 1395 g
Wysokość: 27,5 cm
Standard 75 mm 3 Pin („kaczy dziób”). Najlżejsze i najniższe spośród plastikowych butów, bardzo elastyczne. Dwie klamry + pasek z rzepem. Lekki but wewnętrzny. Podeszwa Vibram.
Garmont Veloce
Scarpa T-2/T-3
Masa: 1825 g
Wysokość: 32 cm
Standard 75 mm 3 Pin („kaczy dziób”).Dwie klamry + pasek z rzepem. Dwie pozycje: jazda i chodzenie (ugięcie 14-29 stopni). Sznurowany but wewnętrzny. Podeszwa Vibram. Generalnie charakterystyki bardziej zjazdowe od poprzedniego modelu. Jedne z najbardziej popularnych telemarkowych skorup.
Garmont Gara
Scarpa T-2
Crispi CXP
Masa: 1975 g
Wysokość: 35 cm
Standard 75 mm 3 Pin („kaczy dziób”). Wysokie, dość sztywne buty o bardzo dobrych charakterystykach zjazdowych. Trzy klamry + pasek z rzepem. Pozycje do chodzenia lub jazdy (ugięcie 18-23 stopni). Sznurowany but wewnętrzny. Podeszwa Vibram.
Garmont Syner-G
Scarpa T-2
Crispi CXP
Masa: 1975 g
Wysokość: 32 cm
Standard 75 mm 3 Pin („kaczy dziób”). Trzy klamry + pasek z rzepem. Pozycje do chodzenia lub jazdy (ugięcie 17-22 stopnie). Sznurowany but wewnętrzny. Podeszwa Vibram. Jest to rozwojowa wersja modelu Gara (zastosowano nową technologię formowania skorupy). Buty dostępne są również w wersji G-fit z lżejszym, termo kształtowalnym butem wewnętrznym) – wówczas masa buta 1780 g
Garmont Ener-G
Scarpa T-1
Crispi CXR/CXU
Masa: 2080 g
Wysokość: 35 cm
Standard 75 mm 3 Pin („kaczy dziób”). Cztery klamry + pasek z rzepem. Pozycje do chodzenia lub jazdy (ugięcie 19-24 stopni). Sznurowany but wewnętrzny. Podeszwa Vibram. Typowy sprzęt wyczynowy używany przez zawodników. Ciężki, sztywny but przeznaczony przede wszystkim do zjazdu. Buty dostępne są również w wersji G-fit z lżejszym, termo kształtowalnym butem wewnętrznym) – wówczas masa buta 1850 g

 

Starsze modele Garmonta, Scarpy i Crispi były dość zbliżone do siebie. Aczkolwiek specjaliści podkreślają, że każda z tych firm dopracowała się pewnych istotnych cech indywidualnych swoich produktów. I tak w opinii ekspertów:

- Crispi to najbardziej elastyczne z wszystkich butów (zarówno, jeśli idzie o sztywność śródstopia jak i kostki); osiągnięto to dzięki konstrukcji skorupy buta zbudowanej z dwóch rodzajów tworzywa sztucznego (Pebax) o różnej sztywności; ponadto buty Crispi mają stosunkowo cienkie podeszwy; panuje opinia, że buty Crispi lepiej niż innych firm pasują na stopy o niewielkiej objętości (tzw. tęgości), aczkolwiek mogą sprawiać kłopoty osobom z wysokim podbiciem.
- Garmont oferuje buty, które są bardziej dostosowane do stóp o większej tęgości; ostatnio firma wprowadziła do swej standardowej oferty termo kształtowalne buty wewnętrzne (G-fit), dzięki czemu można w sposób optymalny dopasować but wewnętrzny do własnej stopy; ponadto Garmont oferuje najszerszą gamę modeli przeznaczonych specjalnie dla kobiet.
- Scarpa – buty tej firmy uważane są za najsztywniejsze, między innymi z powodu stosunkowo dużej różnicy między elastycznością w śródstopiu a w kostce; Scarpa w swej filozofii tworzenia butów kieruje się zasadą dopasowywania konstrukcji do najtrudniejszych rodzajów stóp;

lis 122012
 
G3 Tonic

Pytanie „jakie narty wybrać do telemarku?” sprowadza się do pytania „a co chciałbyś na nich robić?”.

Wachlarz nart, które możemy wykorzystać do telemarku jest bardzo szeroki i rozciąga się od solidniejszego sprzętu backcountry (metalowe krawędzie), poprzez narty tourowe, trasowe (slalom-carvery, gigantówki), freestyle’owe, a skończywszy na nartach freeride’owych. Nie musimy ograniczać się do nart wypuszczonych na rynek jako „telemarkowe”; zwykle takie narty nie różnią się konstrukcją od analogicznych modeli alpejskich (chociaż mogą mieć przydatne informacje odnośnie np. miejsca montażu wiązań telemarkowych).

Tak więc dobieramy narty do zastosowania korzystając z wytycznych i opisów producenta. Warto mieć jednak na uwadze kilka rzeczy:

  • Trzeba pamiętać, że narciarz w skręcie telemarkowym nie jest w stanie docisnąć nart (szczególnie tylnej narty) w takim stopniu jak to ma miejsce w klasycznym skręcie carvingowym. Dlatego w telemarku, żeby narty ładnie wprowadzić do skrętu na krawędziach, warto używać nieco bardziej miękkich nart niż zalecane do zwyczajnego carvingu (przy danej masie i umiejętnościach narciarza).
  • Jeżeli decydujesz się na mocno taliowane narty trasowe; carving telemarkowy jest nieco mniej agresywny niż alpejski; przyjemniej się będzie jeździło na slalom-carverze (np. R13.5) niż na klasycznej slalomówce (R12).
  • Jeżeli szukasz sprzętu BC to wybieraj narty z pełną metalową krawędzią; narta będzie nie tylko dużo lepiej zachowywała się przy zjeździe i trawersach, ale będzie też dużo bardziej wytrzymała;
  • przy zakupie nart freeride’owych rozważ poważnie modele z rockerem; taka narta ma bardzo duży sweet spot, doskonale zachowuje się nie tylko w głębokim śniegu zapobiegając niechcianemu nurkowaniu dziobu narty (tip dive), ale również bardzo poprawia prowadzenie w zmiennych i trudnych warunkach śniegowych.
  • narty z twin-tipem mają tę zaletę, że wyrzucają bardzo ładny pióropusz sniegu za narciarzem; estetyka zyskuje :)

 

 

mar 292009
 

Dzięki bardzo prostej konstrukcji podpiętek można wykonać samemu. Poniżej przedstawiamy rysunki ilustrujące „technologię drutogięcia”. Na wstępie jednak należy przygotować podstawowe narzędzia i materiały:

- ok. 24 cm nierdzewnego drutu stalowego o średnicy 4 mm (dla jednego podpiętka)
- imadło
- młotek
- piłka do metalu
- suwmiarka lub linijka
- ołówek
- wydruk szablonu w skali 1:1

Uwagi:

1. W trakcie wykonywania podpiętka należy po kolejnych etapach porównywać uzyskany kształt z zamieszczonym szablonem w skali 1:1.
2. Przedstawiony sposób wykonania podpiętka nie jest oczywiście jedynym możliwym. Będziemy wdzięczni za wszelkie uwagi w tej dziedzinie.

Można na koniec „oblec” cały podpiętek w koszulkę termokurczliwą np. pod kolor wiązania, jak radzi Andrzej Stanek.

Chcielibyśmy podziękować Jackowi Bełdowskiemu za jego pomoc w postaci udostępnienia oryginalnych podpiętków.

Autor: Maciek Rogowski

mar 242009
 

Do uprawiania telemarku można wykorzystywać bardzo różnorodny sprzęt: od śladówek po szerokie narty freeridowe. Istotne jest to aby pięta podczas zjazdu była wolna, a but zginał się w palcach.  Dlatego też dobór sprzętu do telemarku należy zacząć od odpowiedzi na pytanie: jaki rodzaj narciarstwa mnie interesuje? Poniżej postaramy się przedstawić naszą prostą typologię telemarku, która powinna ułatwić wybór sprzętu.

Do czego używam nart? Narty Buty Wiązania
Narty służą mi przede wszystkim do chodzenia, zjazdy są okazjonalne w niezbyt wymagającym terenie Śladówki z metalowymi krawędziami skórzane BC NNN lub lekkie plastikowe BC NNN lub 75mm bez kabla
Narty mam przede wszystkim do zjeżdżania, ale i wycieczki górskie bardzo lubię. Zjazd powinien być wymagający. Więcej czasu spędzam w górach typu Beskidy. freeridowe
turowe
plastikowe lekkie lub średnie 75mm lekkie z kablem o neutralnych charakterystykach (bądź z możliwością zneutralizowania charakterystyki) albo wiązania z tour-mode.
Narty służą głównie do zjeżdżania i do chodzenia w rejonach wysokogórskich. Im trudniejszy stok / teren tym lepiej. freeridowe plastikowe ciężkie 75mm aktywne z tour mode lub NTN
Narty służą wyłącznie do zjeżdżania w rejonach przywyciągowych freeridowe, carvingowe plastikowe ciężkie 75mm aktywne lub NTN, tour-mode niekoniecznie (podnosi niepotrzebnie cenę)

 

Powyższe zestawienie powinno pomóc w „zestrojeniu” całego zestawu, który będzie się optymalnie zachowywał tylko wtedy, gdy poszczególne elementy (narty, wiązania, buty) będą dobrze ze sobą współpracowały.

Kilka porad dla kupujących swój pierwszy sprzęt.

  1.  Pamiętaj, że od topowego sprzętu ważniejsze są chęci i determinacja do nauczenia się nowej techniki.
  2. Jeśli nie jesteś jeszcze pewien czy telemark jest tym czego szukasz, to na początek najlepiej wypożycz sprzęt w wypożyczalni oraz weź lekcje z instruktorem. Po kilku godzinach Twoje wątpliwości powinny się rozwiać.
  3. Nowy zestaw tele jest relatywnie drogi, a sprzęt używany jest zawsze ciekawą alternatywą.
  4. Kompletując swój sprzęt zwróć szczególną uwagę na buty, które najlepiej byłoby przed kupnem przymierzyć. Twój komfort w dużej mierze zależy od tego czy dobierzesz buty pasujące do kształtu Twojej stopy i jej rozmiaru. Poza tym jest to zazwyczaj najdroższy element całego zestawu.

Czy można jeździć telemarkiem na sprzęcie skiturowym?

Czasem można spotkać się z pytaniem czy sprzęt skiturowy  (oczywiście ustawiony w konfiguracji do chodzenia) nadaje się do jazdy telemarkiem? Odradzamy tego typu próby z dwóch zasadniczych powodów.  Po pierwsze i najważniejsze grozi to uszkodzeniem sprzętu, a po drugie telemark wymaga mocnego dociążenia tylnej narty, co na sprzęcie skiturowym nie jest wykonalne (but nie zgina się w palcach, a ponadto wiązanie ze względu na brak aktywności nie przekazuje odpowiednich sił na nartę).

lut 242009
 

Kijki

Dobór rodzaju stosowanych kijków narciarskich jest w zasadzie kwestią gustu. Należy jednak pamiętać o tym, że długość kijków stosowanych do wędrówki jest większa niż do zjazdu. Kijki biegowe powinny sięgać do ramion narciarza, ponadto znaczący wpływ na komfort marszu (przede wszystkim w głębokim, nieprzetartym śniegu) ma wielkość talerzyków. Zbyt małe będą powodować bardzo głębokie zapadanie się kijków w śniegu (grubość pokrywy śnieżnej jest zdecydowanie korzystniej sondować innymi metodami) i przez to niewygodny i męczący marsz. Zbyt duże z kolei powodują, że przy większym nachyleniu kijka ostrze kijka będzie traciło kontakt z podłożem opierając się na talerzyku. Najlepszym rozwiązaniem są talerzyki duże, ale asymetryczne bądź takie których talerzyk stosunkowo łatwo się odchyla.

My od kilku lat z powodzeniem stosujemy kijki teleskopowe, które umożliwiają regulację długości w zależności od potrzeb (zjazd, marsz, ostre podejście).

Foki

Foki to specjalne pasy mocowane pod nartą umożliwiające podchodzenie pod bardzo strome stoki. Dawniej były to pasy z futra foczego (stąd nazwa) włosiem skierowane w tył narty. Efektem tego był niewielki opór stawiany przez nartę z foką przy ruchu narty w przód, a jednocześnie niemożność zsunięcia się nart w tył (pod włos). Obecnie futro focze zastąpiono tworzywami sztucznymi.

Foki można mocować albo przy pomocy specjalnych pasków, albo klejem, przy czym foki z klejem można bez szkody dla ślizgów ściągać i zakładać wielokrotnie. Podczas zakładania fok klejonych należy zwrócić uwagę, aby ślizg nie był mokry, zalodzony bądź wysmarowany klistrem. Wtedy rzadko zdarza się, aby klej dobrze chwycił. Foka powinna być węższa od narty o około 1cm (po 0,5cm z każdej strony) tak, aby krawędzie narty były na wierzchu.

Foka klejona może być mocowana na wiele sposobów, np.:

  • przy pomocy euro-tipu i haczyków;
  • przy pomocy zwyczajnej klamerki.

Euro-tip to gumowa część napinająca fokę od przodu. Stosowanie euro-tipu pociąga za sobą konieczność istnienia specjalnego haczyka, który zaczepia się o tył narty. Taką fokę zakłada się od tyłu narty począwszy. Najpierw należy zamocować haczyk do tyłu narty, następnie przykleić fokę do narty i na koniec naciągnąć euro-tip i zahaczyć go o dziób narty tak, aby foka była przezeń napinana.

Drugi rodzaj mocowania (przy pomocy zwyczajnej klamerki) jest prostszy. Na przodzie foki jest tylko metalowa klamerka, którą należy założyć na dziób narty, a następnie przykleić fokę do ślizgu, idąc od przodu do tyłu. Foka przy takim mocowaniu powinna kończyć się ok. 10 – 15cm przed końcem narty.

Obecnie wiele firm stosuje własne patenty mocowania fok; na szczególną uwagę zasługują rozwiązania firm G3 (model foki Alpinist) i Black Diamond.

Kilka istotnych uwag odnośnie korzystania z fok:

- nigdy nie przechowuj wilgotnych fok, zawsze je wysusz jeżeli nie będziesz z nich przez jakiś czas korzystał;
- podczas noclegu zastanów się, czy nie warto zdjąć fok z nart na noc, tak aby się nie zalodziła;
- podczas wyprawy, gdy nie używasz fok, złóż je klejem do siebie i delikatnie zwiń (chyba że masz specjalną siatkę). Nie zakładaj foliowego paska za każdym razem, bo się bardzo szybko potarga. Paska używaj, gdy przechowujesz foki przez dłuższy okres czasu, np. przez lato. Obecnie zamiast foliowych pasków stosuje się specjalne pasy siatki.
- jeżeli klej się zniszczy lub zestarzeje, można go odnowić kupując specjalny klej do fok. Jeżeli ubytek jest niewielki to należy posmarować (lub popsikać) klejem to miejsce i gotowe. W przypadku konieczności gruntownej renowacji należy usunąć stary klej. Można to zrobić przy pomocy żelazka i np. papieru pakunkowego (takiego szarego). Nakładasz papier na fokę i prasujesz go żelazkiem. Klej powinien przykleić się do papieru. Sam nigdy tego nie robiłem, ale taki sposób opisują różni ludzie na listach dyskusyjnych.

Podpiętek

W turystyce narciarskiej bardzo przydatnym urządzeniem jest tzw. podpiętek (ang. heel lifter lub climbing bar ). Koncepcja jest wyjątkowo prosta i skuteczna: odpowiednio wygięty drut zamocowany do płyty podwyższającej, umożliwia bardziej ergonomiczną pracę nogi w czasie podchodzenia. Zalety stosowania podpiętka są niezaprzeczalne i można je w pełni docenić zwłaszcza w czasie długich a stromych podejść – nogi znacznie mniej się męczą.

Podpiętki można kupić w niektórych sklepach ze sprzętem do turystyki narciarskiej, choć cena jak na dwa kawałki drutu jest dość wysoka. Przy odrobinie smykałki można jednak zrobić podpiętki we własnym zakresie - jeden ze sposobów wykonania podpiętka Rottefelli znajdziesz tutaj.

 

Saneczki

Godnym polecenia sprzętem do odbywania zimowych wędrówek są lekkie plastikowe saneczki, które można kupić w sklepach sportowych za kilkadziesiąt złotych. Po przytroczeniu saneczek do plecaka i sporządzeniu prostej uprzęży można ciągnąć bagaż po niezbyt głębokim śniegu. To proste rozwiązanie odciąża plecy, co podczas całodziennych, a tym bardziej wielodniowych marszów z ciężkim plecakiem zostanie bardzo szybko docenione. Warto zamiast linki do ciągnięcia zrobić sztywną uprząż, najlepiej dwie aluminiowe rurki (fi 15mm będzie w zupełności wystarczające) przytroczone z jednej strony do pasa, z drugiej do sanek, ale w ten sposób że rurki się krzyżują. Dzięki temu narciarz zachowuje większą swobodę w biodrach i zestaw lepiej zachowuje się w zakrętach. Ponieważ połączenie jest sztywne dlatego saneczki jadą karnie za nami również podczas zjazdów i skrętów.

 

sty 082008
 

Podczas tegorocznego Spotkania Telemarkowego w Wierchomli dzięki uprzejmości Magdy Boguni i Maćka Kasperczaka będącego dystrybutorem na Polskę sprzętu kanadyjskiej firmy G3 oraz Piotrka Gąsiorowskiego i Marka Gdesza reprezentujących firmy K2 i Rottefella mieliśmy możliwość wypróbować szeroką gamę sprzętu telemarkowego oferowanego przez te firmy – dla każdego coś miłego.

 

 

NTN i Scarpa Terminator X

I tak chyba najwięcej emocji budziły wiązania NTN i buty Scarpa Terminator X (vel TX). Z dawna przepowiadane, z daleka zachwalane i tak długo oczekiwane, że niemal całkowicie zmitologizowane. W procesie demitologizacji tych wiązań i butów wzięła udział zdecydowana większość uczestników Spotkania Telemarkowego. Każda z tych osób na pewno ma ciekawe przemyślenia, tutaj jednak niestety jestem zmuszony ograniczyć się jedynie do swoich.

Przyznam się, że spodziewałem się po NTN bardzo wiele i w wielu sprawach się nie zawiodłem. Osobiście testowałem NTN zamocowane na nartach K2 Hippy Stinx; potężna, szeroka narta z twintipem. Po prostu czołg.
Wiązanie jest bardzo stabilne, oferuje doskonałą kontrolę nawet nad tak szeroką nartą. W tych wiązaniach i w tych butach nie czuć, że ta narta ma 13 cm w dziobie i prawie 10 cm pod stopą! Wiązanie wraz z butem daje bardzo równomierny opór przy pogłębianiu przyklęku – przyjemny i wygodny, od samego początku do momentu dotknięcia kolanem narty. Żadnej zmiany aktywności, żadnego zgniatania palców w końcowej fazie przyklęku. Tylna narta jest bardzo dobrze dociążona.
Zapinanie wiązania i przełączanie trybu tour jest względnie proste, przy pewnej wprawie można to robić rączką kijka bez potrzeby schylania się.

Sam but (Scarpa TX) jest również bardzo interesujący; posiada bardzo wysoki botek, mimo że skorupa jest tylko 3-klamrowa. But pomimo swojej wielkości jest szokująco lekki! Środkowa klamra działa genialnie – jej odpowiednie dociągnięcie gwarantuje bardzo dobre opięcie stopy wokół kostki i pięty. Nie ma mowy o jakimś niewygodnym luzie.

Gdy pierwszy raz wskoczyłem w ten zestaw od razu zablokowałem sobie buta w najbardziej pochylonej pozycji (blokada z tyłu buta). No i bardzo szybko poczułem piekący ból w udach. But nie pozwala przy takiej blokadzie wyprostować nóg w kolanach. Skończyło się na tym, że przełączyłem but w pozycję do chodzenia i tak dalej jeździłem – przy czym nawet w pozycji do chodzenia nie dało się buta całkowicie postawić do pionu :\ Zapewne dał o sobie znać brak przyzwyczajenia do wyższych butów telemarkowych – najsztywniejsze buty jakie dotychczas miałem na nogach to moje obecne Garmont Syner-G. Najwyraźniej bardzo wysokie buty wymagają przyzwyczajenia się, być może trzeba w jakimś stopniu wesprzeć się na językach butów zamiast z przyzwyczajenia kurczowo prostować nogi. No nie wiem. Stanu nirwany w tym względzie nie osiągnąłem w ciągu tych 2 godzin. W opinii Wojtka buty Scarpa TX są sztywniejsze od „Czerwonej Siły”, czyli Garmontów Ener-G.

Zestaw NTN + Scarpa TX to zestaw ewidentnie przeznaczony do fok. Niestety w trybie turowym sztywność buta i całkowity brak oporu wiązania powoduje nieprzyjemne uskakiwanie narty w tył podczas chodzenia – nie ma mowy o tym, żeby sobie podbiec kawałek techniką nordycką z odbicia. Ale to już chyba cecha wszystkich wiązań które mają włączony tryb tour i pracują ze średnimi bądź twardymi butami. Tak czy inaczej, NTN + Terminatory + foki to genialny zestaw w Tatry lub im podobne.

To wszystko skłania mnie na razie do stwierdzenia, że pozycja butów w systemie 75mm jest niezagrożona ze strony NTN – przynajmniej do czasu kiedy producenci butów wypuszczą niższe, bardziej miękkie i wygodniejsze do chodzenia buty w tym systemie (a nie tylko do podchodzenia).

K2

Przyznam się, że mnogość wrażeń związanych z systemem NTN i jego niezwykłość uniemożliwiła mi porównanie Hippy Stinx’ów K2 do czegokolwiek innego. Jednego jestem pewien, na tych nartach, z tymi wiązaniami i w tych butach można rozpędzić się z Giewontu, zrobić przecinkę w Reglach, zderzyć się czołowo z busem wiozącym turystów do Kuźnic i jeszcze przebić scianę chałupy, żeby zdążyć do gaździny na obiado-kolację.

Piste Pipe K2 są klasyfikowane jako narty freestyle’owe, ale doskonale radzą sobie na twardym stoku – ot taki freestyle’owy „przecinak”. Piste Pipe to szeroka i stabilna narta, oraz ma to co tak kochamy w nartach freestyle’owych, czyli twin tip gwarantujący wspaniałą fontannę śniegu za jadącym narciarzem.

Tyle odnośnie NTN i Terminatorów – więcej opinii na Forum Telemarkowym .

 

Narty G3

Teraz co nieco o sprzęcie kanadyjskiej firmy G3. Wypróbowałem właściwie wszystko co się dało i na czym wypadało, czyli narty Reverend, Baron, Ticket i Rapid Transit – damskich nie próbowałem, bo i co by to dało, za to Ilonka zakochała się w Siren.

Reverend – szeroka, mocna narta, wraz z wiązaniami Targa Ascent z mocniejszymi kartridżami daje wrażenie stabilności i pewności. Mimo, że to typowa narta do bardziej miękkiego śniegu bądź puchu, bardzo stabilnie zachowywała się również na bardzo twardym stoku. Nie robiły na niej wrażenia ani łachy lodu, ani kopy „cukru”. Bardzo szeroka, niestety buty pokroju Garmont Syner-G czy Scarpa T2X są chyba trochę za lekkie, żeby na twardej nawierzchni wygodnie ją wprowadzać na krawędzie. Da się, ale czuć charakterystyczny napór góry cholewki buta na bok nogi. Do tych nart lepiej założyć cięższe buty i uderzyć w głębszy śnieg.

Baron – narta o średniej szerokości, doskonałe krawędzie. Węższy profil na pewno będzie dobrze się spisywał przy chodzeniu. Moje Syner-G spokojnie sobie dawały z Baronem radę. Gdy wszedłem na krawędzie do carvingu (telemarkowego oczywiście) to szybko przekonałem się, dlaczego ta narta nazywa się Baron – pełne dostojeństwo przy dużej prędkości, szerokie, łagodne łuki. Trochę podobny do Reverend’a (też w końcu dostojny) ale łatwiej wprowadzić na krawędzie ze względu na mniejszą szerokość.

Hmmm, dostojeństwo i szerokie łuki są sympatyczne, ale osobiście wolę coś bardziej zwinnego. Dlatego duże wrażenie zrobiły na mnie narty z asymetrycznym wycięciem – Ticket i Rapid Transit. Wewnętrzna krawędź narty jest bardziej taliowana niż zewnętrzna. Coś w stylu nart ScottyBob. Zarówno Ticket jak i Rapid Transit genialnie przechodzi ze skrętu w skręt, jak po szynach. I znów: doskonałe trzymanie krawędzi, łachy zlodowaciałego śniegu to betka, żadnego klepania na nierównościach. Tak się do tego przyzwyczaiłem, że po powrocie na moje Salomony Teneighty zaliczałem dzwony jeden po drugim – właśnie na lodzie. Zwinne – Ticket jest genialny pod tym względem. Nie mniejsze wrażenie robi Rapid Transit. Niewiele w zwinności ustępuje Ticketowi a to przecież szeroka narta. Blisko 13cm w dziobie, 91mm w talii! I co dla mnie bardzo ważne, buty klasy Syner-G radzą sobie z tymi nartami bez problemu.

 

Wiązanie Ascent

Dorzucę jeszcze kilka teoretycznych, bo sprawdzonych praktycznie tylko w niewielkim stopniu, aczkolwiek myślę że prawdziwych przemyśleń odnośnie wiązań typu Targa Ascent.

G3 ma we wszystkich swoich wiązaniach możliwość poluzowania naciągu kabla poprzez przestawienie zapinającego lewarka do pozycji poziomej. Dzięki dodatkowym ząbkom na lewarku kabel nie spadnie, o ile jest prawidłowo napięty. Poluzowanie kabla umożliwia znacznie wygodniejsze chodzenie bądź bieganie – dwa szybkie ruchy i już.

Z kolei, gdy mamy założone foki nieoceniony staje się tryb turowy, który wyłącza zupełnie opór wiązania. Wiązania Targa Ascent posiadają zarówno lewarek z możliwością luzowania kabla jak i tour mode. Biorąc dodatkowo pod uwagę, że można wymieniać kartridże w wiązaniu na mniej lub bardziej aktywne to zastanawiam się, czy Targa Ascent nie jest przypadkiem najbardziej uniwersalnym wiązaniem na rynku… Narty posmarowane smarem na podchodzenie, luzujemy kabel lewarkiem, dajemy z odbicia nordyckiego. Gdy zaczyna się rzeczywiście ostre podejście to zakładamy foki, włączamy tour mode i wygodnie człapiemy sobie pod górę.

Autor: Grzegorz Rogowski, zdjęcia: Piotr Kieraciński oraz Wojtek Rogowski