sty 171999
 

Pierwsze kroki są trudne. Przeważnie nikt z nas nie jeździ na nartach z plecakiem wyładowanym po brzegi. A trzeba przyznać, że cięższy to miałem tylko w Czarnohorze, gdy zabieraliśmy z Polski jedzenie na dwa tygodnie. Było tak chyba dlatego, że ciężar plecaka zimą jest odwrotnie proporcjonalny do kwadratu doświadczenia.

m = 1/d2 ………………….. (czas na szybkie obliczenia) ………………..

Szybko okazuje się, że jazda z plecakiem to nie to samo co bez. Dodawszy do tego przeciętne umiejętności narciarskie uzyskuje się w efekcie częste i bolesne spotkania z Matką Ziemią. Pół biedy jeśli ląduje się w miękkim śniegu, gorzej jeśli to jest lód. Na domiar złego wstawanie okazuje się jeszcze mniej przyjemne.

Najpierw trzeba ustalić w którym miejscu znajdują się nasze kończyny uważając aby nie pomylić ich z nartami, które wystają to zza ucha to znów spod pachy. Później należy rozplątać ten węzeł i przejść do leżenia zwykłego. W kolejnym etapie możliwe są następujące warianty:
a) wstawanie bez odpinania nart i zdejmowania plecaka,
b) wstawanie bez odpinania nart po uprzednim zdjęciu plecaka,
c) wstawanie po odpięciu nart z założonym plecakiem,
d) wstawanie po zdjęciu nart i plecaka,
e) wstawanie po zdjęciu wszystkiego.

Z własnego doświadczenia zdecydowanie nie polecamy ostatniego sposobu (e). Jest on bardzo czasochłonny i niezbyt komfortowy ze względu na chłód przenikający całe ciało. Poza tym można w ten sposób wywołać niepożądany efekt u obserwatorów zwany potocznie zgorszeniem. Pozostają w ten sposób tylko cztery możliwości.

Metoda a) wymaga najwięcej sprawności lekkoatletycznej ale jest też najszybsza. Przy małej wprawie jednak często kończy się niepowodzeniem i powoduje tylko cykliczny powrót do położenia wyjściowego.
Metoda b) pozornie wydaje się wygodna. Samo wstanie jest łatwe i szybkie, jednak ubieranie plecaka (przeważnie ciężkiego) powoduje chwilowe zachwianie równowagi mogące zakończyć się nagłym kolapsem.
Metoda c) nie posiada wad metody b) natomiast problemem może być odpięcie nart w pozycji leżącej.
Metoda d) posiada te same wady co metoda c). Ponadto, jeżeli po wstaniu najpierw zapnie się narty, pojawiają się niedogodności typowe dla metody b).

Uwaga! Nie zniechęcaj się. Nawet jeśli podczas wstawania upadniesz np. 5 razy i zaczynasz wmawiać sobie, że leżenie na śniegu też jest przyjemne albo zadajesz sobie pytanie: Co ja tu robię? – nie poddawaj się. Podjęcie decyzji o powrocie do domu nie zmienia twojej sytuacji – i tak musisz najpierw wstać! Z czasem częstotliwość upadków spada z 3/min do 2/h itd. Przebieg krzywej spadku częstotliwości upadków jest zależny od cech osobniczych narciarza.

Tyle jeśli chodzi o naukę radzenia sobie w sytuacji horyzontalnej.

Autor: Rafał Stankiewicz

Przekaż dalej!