W ostatni weekend na Martinskich Holach w Małej Fatrze odbyła się 5. edycja Telemark Party. Impreza zgromadziła dość liczną (była to bodaj najliczniejsza z dotychczasowych imprez tego typu w Słowacji i zapewne w Czechach) grupę telemarkerów i sympatyków telemarku, a naszą polską grupę telemarkową reprezentowali Grzesiek i Wojtek Rogowscy z żonami, Piotrek „Junior” Gąsiorowski (który wraz z kolegami z Norwegii pojawił się na zawodach w sobotę) i ja (z rodziną).
Mieliśmy do dyspozycji kilka ładnych, dobrze przygotowanych tras i wyciągi bez kolejek (niestety, czynne tylko do 15.30), dość wygodny hotel, niezłe jedzenie. Śniegi były znakomite, pogoda też – mróz. Z górnych stacji wyciągów rozciągały się wspaniałe widoki na obie Fatry, Tatry Wysokie i Niskie i wiele innych pasm górskich. Na stokach wyróżniała się grupa jeżdżących telemarkiem – było nas sporo i tych jeżdżących znakomicie, średniaków, jak i początkujących, którzy mogli uczestniczyć w kursach telemarku, prowadzonych przez kolegów z Czech i Słowacji oraz Arno Kleina z Austrii. Można było wypożyczyć sprzęt. Było też trochę okazji, żeby zobaczyć, a czasami wypróbować, sprzęt kolegów. Pojawił się m.in. gość na legendarnych Karhu Jak (i Linkenach). Warmpeace z Pragi przywiózł trochę fajnych ciuchów własnej produkcji, zwłaszcza bardzo dobrze skrojonych kurtek Goretexowych, które sprzedawano 25 proc. taniej niz normalnie (a już znacznie taniej niż podobne firmy North Face, które zapewne nie różnią się jakością).
Chociaż jazdy kończyły się o 15.30, wieczorem było co robić. W piątek były: impreza na dworze, czyli ognisko z herbatką, ciasteczkami (i alkoholami, ale to już za dodatkowe pieniądze), zawody w jeździe dwóch narciarzy na jednych nartach – naszą grupę reprezentowali w nich Bracia Rogowscy, a potem – juz w hotelu – filmy telemarkowe: produkcja słowacka (film z ubiegłorocznej Telemark Rallye) oraz Unparalleled III. W sobotni wieczór odbyło się dość interesujące spotkanie z Arno Kleinem z Austrii, który prezentował historię technik i wiązań narciarskich. Była to bardzo uporządkowana i pouczająca prelekcja, w której Arno pokazał różnice między różnymi technikami skrętnymi, a zakończył tezą, że różne techniki się zmieniały, a telemark był, jest i będzie wciąż wśród nich obecny. Prelegent pokazał bardzo zabawne modele narciarzy, które same zjeżdżały – jeden carvingiem, a drugi telemarkiem – po trasie z deski pokrytej dywanikiem. Arno prezentował też dwa stare filmy o narciarstwie. Oczywiście kulminacyjnym punktem programu była potańcówka przy wtórze rewelacyjnego Sherpa Band.
Oprócz wspomnianych już piątkowych wieczornych zawodów, w sobotę odbył się Telemark Cross, w którym Polskę reprezentował Piotrek Junior Gąsiorowski. Potem wraz z kolegami z Norwegii na trasie – a właściwie na skoczniach – zawodów zaprezentowali skoki z obrotami i saltami. W niedzielę przed południem odbyła się parada telemarkowa w tradycyjnych strojach. Prowadzili ja koledzy z Czech, ze szkoły narciarskiej w Rokytnicach: najpierw zabawna rozgrzewka, potem zjazd trasa w różnych konfiguracjach: „wężykiem” z kijami i bez, parami „łączonymi” (za pomocą kijków narciarskich), parami szybkimi skrętami, itp. Kostiumy to już nie były tylko stroje „z epoki”, ale kostiumy z balu przebierańców: był zatem Janosik (Peter Kollar) i hrabia w smokingu i cylindrze (Dodo Slezak), wikingowie (jacyś ludzie na sprzęcie turowym), tyrolczyk, „military squad”, itp. Była niezła zabawa, która zwróciła uwagę wszystkich jeżdżących na stoku. Coraz większa grupa ludzi dysponuje starym sprzętem.
Organizatorzy – Słowacki Klub Telemarkowy, a głównie Peter Kollar i Evka Zilinska – spisali się znakomicie. Tym razem nie było żadnych niedomówień w sprawie programu. Każdy uczestnik otrzymał program na eleganckich kartach uczestnictwa. Organizatorzy przygotowali też drobne upominki dla uczestników, w tym pamiątkowe czapeczki z polaru. Przede wszystkim zapewnili duże zniżki na noclegi (40 proc.) i skipasy (30 proc.). W hotelu była całkiem dobra kuchnia. Można było (za dodatkową opłatą) skorzystać z basenu, sauny, gabinetu odnowy biologicznej.
Autor: Piotr Kieraciński