Po Świętach Bożego Narodzenia 2005 wybraliśmy się na krótką wycieczkę ze Szczawnicy do Jaworek via Durbaszka. Dwóch kolegów – Marcin i Mariusz – byli na sprzęcie turowym, my zaś, a jakby inaczej, na szpeju telemarkowym. Trasa jestw zasadzie rekreacyjna, zwłaszcza gdy wyjedzie się w Szczawnicy krzesełkiem na Palenicę. Stamtąd jest kilka łagodnych podejść i zjazdów do Durbaszki a potem w dół do Jaworek. Przy ładnej pogodzie trasa jest bardzo malownicza z pięknymi widokami na Beskid Sądecki, Pieniny, no i Tatry. Nam pogoda jednak niezbyt dopisywała, lecz dla miłośników przygody nie jest to przeszkoda Wszystko szło gładko i przyjemnie aż do momentu, gdy w godzinach popołudniowych nadciągnęła lekka odwilż. Śnieg stał się ciężki i wyjątkowo lepki. Pod nartami zaczęły się robić monstrualne „gule” śniegowe i po przejściu kilkuset metrów człowiek miał już dość, zwłaszcza gdy okazało się, że również w dół stoku również trzeba było schodzić a nie zjeżdzać. A my ku swej własnej zgubie nie wzięliśmy smarów do jazdy! Po kilku kwadransach bólu dotraliśmy do schroniska i tam poratowano nas świeczką, która umożliwiła nam zjazd do Jaworek. W zasadzie zbędnym jest dodanie, że sprzęt telemarkowy kolejny raz udowodnił swoją wyższość nad czymkolwiek innym