sty 092011
 

Tegoroczne Polskie Spotkanie Telemarkowe było już dziesiątym z kolei. Z przymrużeniem oka można więc powiedzieć że było to spotkanie jubileuszowe. Miejscem X PST była Jaworzyna Krynicka, która przez cztery dni (6-9 stycznia 2011) gościła kwiat polskiego „telemarczaństwa”. Grupa uczestników była wyjątkowo liczna i przekroczyła 80 osób.

Pierwszego dnia (czwartek) odbyła się wycieczka narciarska na trasie Złockie -Jaworzyna Krynicka – Runek – Bacówka nad Wierchomlą – Szczawnik. Na starcie stawiła się dzielna dwudziestoosobowa załoga telemarkowa. Warunki śniegowe w niższych partiach trasy nie były rewelacyjne, ale okazały się wystarczające do turowania. Od Jaworzyny do Runku zrobiło się nawet bardzo przyjemnie, a to za sprawą większej ilości śniegu i słonecznej zimowej scenerii. Jedynym „zgrzytem” okazał się odcinek tuż przed Bacówką nad Wierchomlą, gdzie na wystających kamieniach zostały skrzesane iskry. Ostatnim etapem wycieczki był nocny zjazd pod wiatr do Szczawnika po trasie wyciągu narciarskiego – na szczęście oświetlonej.


Wieczorem w OW „Edyta” Witek Gątarski poprowadził bardzo ciekawą prezentację na temat podstawowych zasad doboru butów narciarskich, zarówno z tradycyjnymi jak i termoformowalnymi botkami. Można było przy tej okazji zapoznać się z różnymi eksponatami (przekroje różnych botków, spalone botki termoformowalne itp.). Pytań było dużo, więc i prezentacja trwała dłuższą chwilę. Na zakończenie wieczoru odkorkowane zostały dwa specjalne eksponaty dostarczone przez Witka, które to zgromadzona publiczność z wielkim entuzjazmem oceniła jako idealnie uformowane i dopasowane do potrzeb narciarzy telemarkowych.

Drugiego dnia (piątek) na stokach Jaworzyny Krynickiej zostały zorganizowane warsztaty telemarkowe zarówno dla tych początkujących jak i bardziej zaawansowanych telemarkowców. Zainteresowanie wśród uczestników Spotkania było bardzo duże i zajęcia odbywały się w sześciu grupach w zależności od stopnia zaawansowania. Była to bardzo dobra okazja do rozpoczęcia przygody z telemarkiem pod okiem instruktorów i bardziej doświadczonych kolegów.


Program artystyczny wieczorową porą rozpoczął się od dwóch diaporam zaprezentowanych przez Erwina Gorczycę. Pierwsza traktowała o kilkudniowej alpejskiej wyprawie narciarskiej w rejonie masywu Ortel. Druga zaś opowiadała o nieco szaleńczej ekspedycji śladami Zaruskiego, która dla zachowania klimatu była realizowana na sprzęcie (nie wykluczając bielizny) z piastowskiej epoki narciarstwa polskiego. Jeszcze nie opadły retro-opary, a już Brat Grzegorz przedstawił krótką historię Polskich Spotkań Telemarkowych w wersji multimedialnej.

Niektórzy z obecnych nawet rozpoznali po latach samych siebie na starych zdjęciach. Na koniec Bracia Rogowscy zostali niezwykle miło zaskoczeni przez Grupę Inicjatywną, w której imieniu Jacek Bełdowski wręczył obydwu Braciom imienne krzesełka reżyserskie. Jacek w długiej, elokwentnej ale i zawiłej przemowie wyjaśnił związek między Spotkaniami Telemarkowymi a tymi krzesełkami, lecz stenogram niestety się nie zachował.

Trzeci dzień (sobota) został przeznaczony na wspólną jazdę na stoku, która była przeplatana ćwiczeniami narciarskimi takimi jak: jazda w rozpiętych butach i jazda z balonem. Punktem kulminacyjnym dnia były I Mistrzostwa Polskich Spotkań Telemarkowych, które odbyły się w ośrodku narciarskim Tylicz Ski. I tutaj niestety zawiodła pogoda, gdyż późnym popołudniem zaczął padać spory deszcz. Nie zawiedli jednak zawodnicy, którzy w komplecie stawili się na starcie telemarkowego giganta ustawionego przez Piotrka Kapustianyka. W strugach deszczu ponad dwudziestu zawodników walczyło o zwycięstwo w trzech kategoriach: kobiety, juniorzy i seniorzy (tak naprawdę to byli juniorzy starsi). Walka była zacięta do samego końca, a w żyłach zawodników płynęła czysta adrenalina.

Na koniec dla zwycięzców były fanfary, podium z beczek piwa i okolicznościowe puchary. Ceremonia wręczenia nagród rozpoczęła długi telemarkowy wieczór. Mógłbym o nim pisać naprawdę długo, gdybym coś więcej z niego pamiętał…

Wspaniała słoneczna pogoda i piękne widoki ostatniego, czwartego dnia (niedziela) w pełni ukoiły traumę sobotniego deszczu.

Był to niewątpliwe najbardziej pogodny i kolorowy dzień całego Spotkania Telemarkowego, również dlatego że był to dzień „przebierany”. Z każdym rokiem liczba telemarkowych przebierańców rośnie, a pomysły na stroje są coraz bardziej oryginalne. Tak więc obok kilku osób w strojach i na sprzęcie retro, był również warszawski bikiniarz, szczeciński ormowiec, miejscowy nie golony zakonnik, instruktorka technik wszelakich oraz templariusz. Ten barwny korowód wykonał kilka niezwykle skomplikowanych ewolucji z zakresu narciarstwa (a)synchronicznego, czyli węża, ławę, trójki, czwórki oraz rój. A jak mawiali starożytni Rzymianie – „koniec wieńczy dzieło”, więc X Polskie Spotkanie Telemarkowe można było uznać za zakończone.

I to by było na tyle… Do zobaczenia w przyszłym roku !

Poniżej znacznie więcej zdjęć w galeriach udostępnionych przez uczestników:
- galeria Mariusza Sarapaty
- galeria Leszka Witta
- galeria Asi i Marcina
- galeria Piotrka Michałkiewicza
- galeria Grześka Rogowskiego
- galeria Jacka Bełdowskiego – jazda przebierana
- galeria Jacka Bełdowskiego – zawody

no i oczywiście nie obędzie się bez Hall of Fame (sobota wieczór):
- Hall of Fame (zdj. Jacek Bełdowski)

Przekaż dalej!