sty 092006
 

 

Relacja na bazie maila Pika na Forum Telemarkowym:

„Telemark je navykovy!” – takie właśnie było hasło tegorocznej edycji Telemark Party. Można je tłumaczyć „Telemark uzależnia”. Ci, którzy zaczęli jeździć telemarkiem i załapali, o co w tym chodzi, wiedzą, że to prawda. Drugie hasło wypisane na koszulkach, które dostali uczestnicy brzmi: „Never mind Alpine, here’s telemark”. Bez złośliwości :-)
Pierwsze dwa dni spędziliśmy w chmurach – dosłownie.

Jazda była dość trudna, ale i tak jeździliśmy ściankę off-piste, także trochę lasu- Kristofero miał do tego najwięcej serca, a może po prostu był najbardziej na te drzewa zawzięty. Snehode podmenky – jak zwykle na Martinskich Holach – velmi dobre. W niedzielę wyszło słońce, otworzyły się te wspaniałe widoki na pasmo Krywania, Tatry Wysokie i Niskie oraz Wielka Fatrę. Piątkową imprezę przespałem, wiec nic o niej nie opowiem – może inni uczestnicy się wypowiedzą, choć mówili mi, ze nic ciekawego nie było.

W sobotę Sherpa Band zaczął grać z dużym opóźnieniem. Grał jak zwykle cudownie, ale poszliśmy spać wcześniej. Inni tymczasem bawili się hucznie i znakomicie do 3 rano. Oznacza to, ze trzeba nam „świeżej krwi” :-) Było nas 14 osób z Polski, w tym tylko 7-8 jeżdżących telemarkiem. [....] Pojawiła się nowa kobieta jeżdżąca telemarkiem – śliczna Magda, którą przywiózł „Junior”.

 

Przekaż dalej!