sty 032014
 

Temat trudny, bo i pasażer nieprzewidywalny. Dlatego artykuł ograniczę  do własnego doświadczenia; mam małe dzieci, które nie są w stanie same podążać za nami na nartach i muszę je transportować. Gdy mi bajtle podrosną na tyle, żeby mogły same człapać na nartach to pewnie też coś napiszę… albo i nie :P

Kto marznie bardziej

Często wyjścia z dziećmi w zimie na pole („na dwór” – przypisek tłumacza) na sanki albo spacer przebiegają według następującego schematu: dorosły stoi, bądź człapie niespiesznie i marznie, a dziecko biega i szaleje i jest mu gorąco. W takiej sytuacji dorosły potrzebuje cieplejszego ubioru niż dziecko. (Dodatkowo, jeżeli dorosłym jest kobieta, to jest przekonana, że dziecku jest równie zimno co jej, więc ubiera dziecko cieplej, dziecko się przegrzewa, poci i następnie szybko przeziębia.) :)

Zupełnie odwrotnie wygląda sytuacja, gdy idziemy na wycieczkę narciarską i zabieramy ze sobą malucha. Wtedy dziecko jest unieruchomione a my ostro pracujemy, szczególnie że mamy dodatkowe obciążenie. Istnieje niebezpieczeństwo, że w takiej sytuacji możemy nie zdawać sobie sprawy, że maluszek marznie (no chyba że jesteśmy kobietą).

 

Wiatroszczelność

Dochodzę do wniosku, że sprawą absolutnie krytyczną jest zapewnienie dobrej wiatroszczelności dla dziecka. Nawet bardzo dobrze ubrane dziecko, jeżeli podczas transportu będzie narażone na wiatr to zmarznie błyskawicznie. Miałem sposobność się o tym przekonać osobiście.

Gdy Kubuś miał roczek wybraliśmy się na spacer na nartach niedaleko domu. Pogoda była bardzo ładna, pełne słońce, ok. 3 stopnie na minusie. Maluszek był ubrany w bardzo ciepły jednoczęściowy kombinezon z wełnianą wysciółką. Zapakowaliśmy go do nosidełka na plecy i poszliśmy. Wycieczka miała trwać 1,5 godziny, ale musieliśmy ją skrócić, bo okazało się, że dziecko zmarzło pomimo ciepłego kombinezonu. Wiał tego dnia niezbyt silny wiatr. Kubuś swoim zwyczajem dzielnie znosił trudy i nie marudził, ale widać było że jest kiepsko.

Wycieczka na Chełm, niby ładna pogoda ..., a przewiało dzieciaczka

Dla porównania tej samej zimy odwiedziliśmy Karonosze; pogoda podobna – piękne słońce, nieco zimniej, bo ok. minus 10 stopni no i jak to w Karkonoszach oczywiście wiało. Ubiór ten sam, ale tym razem osłoniliśmy nosidełko wraz z dzieckiem szczelnym pokrowcem przeciwdeszczowym i przeciwwiatrowym. Różnica w komforcie dziecka była kolosalna. W  Domu Śląskim wyciągnęliśmy rozanielonego malucha z nosidełka; był ciepły jak świeże bułeczki. Humor miał tak dobry, że zdecydowaliśmy się jeszcze podejść na Śnieżkę – co też uczyniliśmy, ku uciesze naszej i Kubusia.

Na Śnieżce już schodzimy na dół

 

Rozwiązania techniczne

Oczywiście, to czy wycieczki narciarskie z dziećmi będziemy potem wspominać z przyjemnością, czy może jednak okażą się totalną kalamitą, zależy głównie od samych dzieci i to one mają ostatnie zdanie w tej kwestii. Kubuś był i w dużej mierze nadal jest bardzo wyrozumiałym i odpornym na trudy unieruchomienia pasażerem. Julcia już nie tak bardzo. Niemniej jednak sposób w jaki transportujemy dziecko nie jest bez znaczenia nie tylko dla komfortu dziecka ale i rodzica.

Oto warianty które przerabiałem:

Nosidełko

Jak już wspominałem na początku używaliśmy nosidełka. Ba, nadal go używamy, ale teraz częściej w lecie niż w zimie.

Wycof z JaworzynyWybierając nosidełko do turystyki zimowej warto zwrócić uwagę, czy producent tego nosidełka ma w ofercie rozwiązanie, dzięki któremu dziecko jest chronione przed wiatrem i śniegiem od stóp do głów. Nie wspominam tu oczywiście o kilku innych czynnikach, takich jak np. jakość i wygoda uprzęży dla dorosłego, stopień asekuracji dla dziecka, jego wygoda np. podczas snu, waga nosidełka, itp.

Do zalet nosidełka należy niewątpliwie mobilność takiego rozwiązania; narciarz jest w stanie poruszać się w trudnym, wąskim i stromym terenie. Niejednokrotnie jest to decydujący element.

Niestety nosidełko ma też spore wady. Cały ciężar dziecka, nosidełka i innych potrzebnych bambetli przez cały czas mamy na plecach. Ciężko tutaj zejść poniżej 15kg, zwykle bagaż oscyluje wokół 20kg – jak naprawdę porządnie upakowany spory plecak. Pomimo tej masy bagażu niesie się niezbyt dużo. Trudno dobrze docieplić dziecko, można mu co prawda zapewnić dobrą wiatroszczelność, ale dodatkowe docieplenie bywa kłopotliwe.

Spacerek niedaleko domuKolejnym minusem jest stopień ochrony dziecka przed obrażeniami w wyniku np. upadku. Nawet najbardziej rozbudowane nosidełka nie zapewniają takiego zabezpieczenia jak inne sposoby trasportu. A jak wiadomo wywrotki niestety się zdażają. Jeżeli do tego dodamy zwisające gałęzie, nie daj Boże na trasie zjazdu, to mamy pełny obraz co może się stać.

 

Saneczki

Moim zdaniem jest to rozwiązanie, które posiada najlepszy stosunek ceny do jakości.

Oczywiście trzeba pamiętać o kilku istotnych elementach:

  • sanki muszą być jak najszersze. Niestety większość dostępnych konstrukcji jest bardzo wąska, przez co są bardzo wywrotne i nie nadają się do transportu dziecka (ani czegokolwiek) w trudniejszych warunkach. Tylko niektóre sanki są na tyle szerokie, że zapewniają stabilność w koleinach, głębszym śniegu czy też na trawersach.
  • sanki powinny mieć oparcie. Dzięki niemu dziecko może wygodnie siedzieć bądź leżeć; standardowe oparcia całkiem dobrze spisują się jako osłona chroniąca dziecko, np. w przypadku wywrotki sanek.
  • często można spotkać sanki ze zintegrowanym śpiworkiem/dociepleniem dla dziecka; to bardzo dobre rozwiązanie które oszczędza żmudnego kombinowania albo szycia takiego pokrowca samemu.
  • do takiego zestawu trzeba koniecznie dodać osłonę przeciwwiatrową i przeciwśnieżną; ja do tego celu używałem osłony z wózka, która była zrobiona z grubej, porządej folii plastikowej.
  • No i naturalnie uprząż; rodzaj uprzęży ma decydujące znaczenie dla komfortu i bezpieczeństwa; zdecydowanie polecam sztywną uprząż – dwa cienkie dyszle mocowane na krzyż (!) do np. pasa biodrowego plecaka albo dedykowanego pasa. Dyszle mogą być cienkie, osobiście używałem do tego celu aluminiowych rurek o długości bodajże 1,5m o przekroju 12mm – pod warunkiem, że zamocujemy je na krzyż, tzn. lewy dyszel mocujemy przy prawym biodrze, a prawy dyszel przy lewym biodrze. Dzięki temu znacznie łatwiej sterować saneczkami, narciarz nie ma zablokowanych bioder, a na dyszle działają znacznie mniejsze siły gnące. Różnica jest kolosalna.
    A już wogóle nie polecam sznurka albo linki; saneczki wpadają w oscylacje – nie są ciągnięte równo tylko szarpnięciami – dziecko od razu dostaje choroby morskiej :) – o zjeździe z taką miękką uprzężą nie wspomnę.

W drodze do Śnieżnych Kotłów Kubuś większość drogi smacznie spał

Saneczki mają wiele zalet; dziecko podróżuje wygodnie, może spokojnie się przespać. Łatwo dziecko docieplić np. dodatkowymi kocykami albo jakąś poduszeczką. Można mu zapewnić dobrą osłonę przed wiatrem.

Dla ciągnącego narciarza to według mnie najwygodniejsze rozwiązanie – skrzyżowane sztywne dyszle dają zarazem dużo swobody ale również kontroli i zwrotności.

Do wad mógłbym zaliczyć stosunkowo małą przestrzeń bagażową – coś tam można upakować w nóżkach dziecka, ale niezbyt dużo.

Również, ze względu na fakt że skrzyżowane dyszle wymagają przegubowego zaczepienia przy sankach, stabilność podłużna takiego zestawu jest determinowana rozstawem i długością płóz sanek. Jeżeli będziemy jechać po wyboistym albo pofalowanym terenie, to sanki kołyszą się znacznie mocniej niż Chariot (patrz dalej). Nie wiem natomiast o ile bardziej jest to niekomfortowe dla dziecka.

 

Chariot

To jest ciekawy patent. Produkt kanadyjskiej firmy Chariot, mówimy dokładnie o modelu Cougar 2, może być w zależności od dokupionych akcesoriów wózkiem spacerowym, wózkiem joggingowym, przyczepką rowerową, przyczepką do trekkingu bądź sankami do turystyki narciarskiej.

Traktuję Chariota jako osobną kategorię (a nie sanki) z kilku powodów:

  • Chariot posiada specjalne płozy, które montuje się w miejsce tylnych kół oraz sztywne dyszle, które NIE są połączone przegubowo z kadłubem. Takie rozwiązanie sprawia że z zestawu robi się coś w rodzaju rykszy na płozach. Daje to bardzo dużą stabilność podłużną, ponieważ tylny punkt podparcia to miejsce tylnych kół Chariota, a przedni punkt to biodra i nogi narciarza ciągnącego zestaw.
  • stabilność poprzeczna też jest bardzo dobra, ze względu na znacznie szerszy rozstaw płóz niż ma to miejsce nawet w najszerszych sankach. Chariot w wersji dla jednego dziecka jest już wystarczająco stabilny, aby pokonywać nawet bardzo trudny teren nie martwiąc się, że przyczepka się wywróci, nie mówiąc już o wersji dla dwojga dzieci.
  • Charioty są produkowane również w wersjach dwuosobowych, co jest nie bez znaczenia, jeżeli masz dwoje małych dzieci :)
  • Płozy, a właściwie narty na których porusza się Chariot są/mogą być szerokie, co zabezpiecza zestaw przed zbytnim zapadaniem się w śnieg i ułatwia podróż.

Chariot bez osła pociągwego Chariot z osłem pociągowym

Przestrzeń ładunkowa jest ogromna, spokojnie zmieszczą się rzeczy dla dzieci i dorosłych, nawet na kilka dni. Bardzo dobra ochrona nie tylko przed wiatrem ale również jeżeli trzeba przed słońcem oraz  wygodne siedziska z  pięciopunktowymi pasami czynią z Chariota nie tylko komfortowy ale również bardzo bezpieczny środek transportu dla dzieci. Mali pasażerowie chronieni są klatką bezpieczeństwa, istnieje możliwość prostego docieplenia dzieci np. kocykami. Można też dokupić specjalny hamaczek dla najmniejszych dzieci.Chariota używamy przez cały rok

Do wad mógłym zaliczyć brak skrzyżowanych dyszli, ale jest to wymuszone faktem, że dyszle przy takim rozwiązaniu nie mogą być zamocowane przegubowo do przyczepki. Drugą sprawą jest szerokość zestawu (wersja dwuosobowa), co bywa czasami kłopotliwe w ciaśniejszych miejscach – ale to akurat jest również zaletą, ze względu na większą stabilność poprzeczną.

 

Myślę, że wiele przyczepek rowerowych dla dzieci dałoby się przerobić na tego rodzaju sanki. Chariot jest o tyle wyjątkowy, że jako chyba jedyna konstrukcja na świecie ma efektywne amortyzowane zawieszenie, ze względu na zastosowanie swego rodzaju resorów piórowych, którch sztywność możemy łatwo dopasować do transportowanego ciężaru. Ale akurat resorowanie w przypadku użytku zimowego ma znacznie mniejsze znaczenie niż przy zastosowaniu jako przyczepka rowerowa.

 

Pulki dla dzieci

Wymieniam dla porządku, ale nigdy nie używałem. Oglądałem kilka norweskich konstrukcji, ale cena takiego ustrojstwa była zawsze przytłaczająca, biorąc pod uwagę dosyć ograniczone spektrum zastosowań.

 

Brać czy nie brać?

Jeżeli nie jesteś przekonany/na, że zabranie dziecka na daną wyprawę w danych warunkach to dobry pomysł to tego nie rób. Dużo lepiej odpuścić sobie wycieczkę, niż zrazić malucha do zimy i narciarstwa :) Zamiast przyjemnej wycieczki i mnóstwa satysfakcji może być mordęga.

Prawie cała ekipa (bez osła pociągowego) Roześmiane michy nie kłamią

Ale, jeżeli nie spróbujesz to się nie dowiesz.

 

mar 172002
 

Uprawianie turystyki zimowej, a zwłaszcza narciarskiej w wysokich górach nieuchronnie wiąże się z zagrożeniem lawinowym. Lawiny zawsze schodziły i będą schodzić w górach. Należy jednak pamiętać, że większość ofiar lawin jest jednocześnie ich sprawcami. Dzięki odrobinie wiedzy i zdrowego rozsądku można zminimalizować ryzyko stania się kolejną ofiarą lawiny.

 

1. Podstawowe zasady

Podstawowe zasady poruszania się w terenie i warunkach zagrożonych zejściem lawiny:

  • Nie idź w góry sam – gdy znajdziesz się pod lawiną nikt nawet nie wezwie pomocy, nie mówiąc o wskazaniu prawdopodobnego miejsca w którym się znajdujesz.
  • Po zboczach zagrożonych lawiną należy przejeżdżać pojedynczo (tak aby w razie lawiny ewentualnie tylko jedna osoba została porwana), pozostali narciarze powinni obserwować jadącego, aby po zejściu lawiny szybko zlokalizować poszkodowanego.
  • Dobrze jest posiadać sprzęt do ratownictwa lawinowego (łopaty, sondy, nadajniki lawinowe) i umieć z niego korzystać.
  • Strzeż się stoków osłoniętych od wiatru (stoków zawietrznych), gdyż na ich graniach może gromadzić się nawiany śnieg, który może zsunąć się w postaci lawiny. W warunkach zagrożenia lawinowego unikaj pułapek terenowych (żleby, wąwozy).
  • Przed zjazdem zawsze rozważ konsekwencje ewentualnego osunięcia się śniegu w tym miejscu.
  • Kiedy to możliwe korzystaj z lokalnych Ąródeł informacji: stopień zagrożenia lawinowego, ilość opadów w ostatnich dniach, lokalizacja lawiniastych zboczy itp.

Jednym z podstawowych czynników wpływających na zagrożenie lawinowe jest ilość opadów śniegu. Warto pamiętać, że opad śniegu w granicach 20-40 cm oznacza już znaczne zagrożenie lawinowe (3) (patrz stopnie zagrożenia lawinowego). Opad śniegu 40-70 cm powoduje, że pokrywa śnieżna może być słabo związana i lawiny mogą schodzić pod małym obciążeniem lub samorzutnie (4).

 

2. Rozpoznawanie terenu lawiniastego

Prawdopodobieństwo zejścia lawiny zależy nie tylko od panujących warunków śniegowych (stabilności pokrywy śnieżnej), ale także od charakterystyki terenu.

Nachylenie zbocza

Większość dużych lawin powstaje na stokach o nachyleniu 30-45 stopni. Statystycznie najbardziej niebezpiecznymi są zbocza o nachyleniu 35-40 stopni. Bardzo strome stoki zazwyczaj nie stanowią dużego zagrożenia, gdyż śnieg nie gromadzi się na nich w dużych ilościach na skutek systematycznego zsuwania się pod własnym ciężarem.

Zazwyczaj lawiny nie schodzą ze zboczy o nachyleniu poniżej 30 stopni. Pomimo tego warto zachować ostrożność, gdyż lawina może powstać na stromym zboczu znajdującym się powyżej i osiągnąć pozornie bezpieczny teren.

Warto nauczyć się oceniać nachylenie zbocza, po którym przyjdzie nam się poruszać. Niektóre modele kompasów posiadają proste urządzenie (rodzaj poziomicy) umożliwiające określenie nachylenia stoku – wystarczy położyć kijek na zboczu i wyznaczyć kąt pod jakim nachylony jest do poziomu.

Ukształtowanie terenu

Wszelkiego typu żleby, rynny, kotły są miejscami o zwiększonym zagrożeniu lawinowym zwłaszcza, gdy u ich szczytu znajdują się nawisy śnieżne. Lasy są nieco bezpieczniejsze, jeśli idzie o jazdę na nartach i związane z tym zagrożenie lawinowe. Jednak eksperci apelują o ostrożność również w lesie – jeśli las jest dostatecznie rzadki, aby można było zjechać w nim na nartach, to jest na tyle rzadki, żeby mogła przez niego przejść lawina.

Stoki osłonięte od wiatru (stoki zawietrzne) mogą posiadać śnieg zgromadzony na grani (nawiany z przeciwnej strony). Ten nawiany śnieg bardzo często staje się przyczyną niebezpiecznych lawin. Dlatego też należy unikać tego typu terenu. Zagrożenie lawinowe można oszacować znając przeważające kierunki wiatrów w okolicy oraz obserwując akutalny wiatr i kierunek nawiewania śniegu.

Żleby i wąwozy określa się bardzo często mianem pułapek terenowych. Lawina schodząca nawet z małego bocznego żlebu w wąwozie może złapać narciarza w potrzasku bez możliwości ucieczki. Podobna sytuacja może się zdarzyć, gdy narciarz zjeżdza w dużym żlebie. Generalnie należy unikać pułapek terenowych zawsze, gdy istnieje duże zagrożenie lawinowe.

Ślady działalności lawinowej

Lawiny wciąż schodzą w tych samych miejscach – na dobrych mapach Tatr takie stoki są zaznaczone. Warto krytycznie przyglądać się otaczającemu terenowi: „przecinka” w lesie może świadczyć o tym, że jest to miejsce w którym często schodzą lawiny, podobnie jak połamane drzewa, gałęzie, czy też rumowiska śnieżne u stóp zbocza. Jednak brak tych znaków nie świadczy o bezpieczeństwie tego terenu!

 

3. Stopnie zagrożenia lawinowego

Polskie służby ratownictwa górskiego (TOPR i GOPR) posługują się międzynarodową 5-cio stopniowa skalą określania zagrożenia lawinowego. Wychodząc w góry zawsze warto jest zapoznać się z aktualnym stopniem zagrożenia w rejonie, w którym zamierzamy się poruszać.

Stopień zagrożenia Stabilność pokrywy śniegowej Prawdopodobieństwo zejścia lawiny Zalecenia dla ruchu osób
1 mały (nieznaczny) pokrywa śniegowa jest na ogół utrwalona i stabilna (związana) wyzwolenie lawiny jest możliwe na bardzo niewielu skrajnie stromych stokach, tylko przy dodatkowym dużym obciążeniu na ogół bezpieczne warunki dla wędrówek
2 umiarkowany pokrywa śniegowa jest tylko na niektórych bardziej stromych stokach umiarkowanie stabilna, na ogół jednak wystarczająco utrwalona wyzwolenie lawiny możliwe przede wszystkim na określonych bardziej stromych stokach, tylko przy dodatkowym dużym obciążeniu; nie należy się spodziewać samorzutnego schodzenia większych lawin korzystne warunki dla wędrówek pod warunkiem uwzględnienia lokalnych rejonów zagrożeń; należy zwiększyć ostrożność przy pokonywaniu stoków zawietrznych i przełęczy
3 znaczny na wielu stromych stokach pokrywa śniegowa jest utrwalona tylko umiarkowanie lub słabo wyzwolenie lawiny jest prawdopodobne już przy małym obciążeniu dodatkowym przede wszystkim na określonych stromych stokach; od przypadku do przypadku możliwe jest samorzutne schodzenie średnich bądź także pojedynczych dużych lawin obszar możliwości poruszania się zostaje ograniczony rejonami zagrożeń; uprawianie turystyki wymaga dużego doświadczenia: należy zachować szczególną ostrożność na stokach z nawianym śniegiem, bezwzględnie omijać strome stoki zawietrzne
4 duży pokrywa śniegowa jest słabo utrwalona na większości stromych stoków wyzwolenie lawin jest prawdopodobne już przy małym obciążeniu dodatkowym na większości stromych stoków; od przypadku do przypadku możliwe jest samorzutne schodzenie wielu średnich rozmiarów lawin, niejednokrotnie również dużych lawin obszar możliwości poruszania się ulega bardzo znacznemu ograniczeniu poruszanie się wymaga dużej zdolności do lawinoznawczej oceny sytuacji; można poruszać się tylko po bezpiecznych trasach z zachowaniem wszelkich środków ostrożności i bezpieczeństwa
5 bardzo duży pokrywa śniegowa jest na rozległym obszarze słabo utrwalona i w znacznym stopniu chwiejna należy spodziewać się samorzutnego schodzenia wielu dużych lawin, także na terenach o umiarkowanej stromiźnie poruszanie się jest na ogół niemożliwe i mocno odradzane

Zdjęcia pochodzą ze serwisu: www.avalanche.org

Autor: Wojciech Rogowski

mar 172000
 

Myśląc o zbliżającym się sezonie, i radośnie przygotowując się do niego mentalnie, sprzętowo i kondycyjnie, zastanawiam się również nad tym jak można zminimalizować obiektywne niebezpieczeństwa związane z jazdą terenową, ostatnimi czasy zwanej modnie freeridem. Jak to pisał Józef Oppenheim w swoim przewodniku po szlakach narciarskich Tatr Polskich „Teren to decyzja, wybór, orjentacja, przystosowanie teoretycznej wiedzy boiskowej do niespodzianek życia i gór.” Oraz „Umiejętności jazdy terenowej – na boisku żaden narciarz nie posiądzie. Boisko to salon narciarski. Na boisku można olśnić panienki i mistrzów karuzelą wyuczonych expedite ewolucyi, a w terenie przy całej wiedzy boiskowej – zgłupieć”.

Cytując dalej Oppenheima w terenie czekają na nas :” męczący nogi marsz podchodzeniowy, plecak, zmienny- czasem co parę metrów- śnieg wymagający umiejętności wyszukiwania sobie drogi i odpowiedniego zastosowania ewolucyj, wiatr od tyłu a śnieg w oczy, kamienie, zlodowaciałe koleiny, stromy las tatrzański, lawiny i wszelka inna cholera górska”.

Oczywistym jest, że w unikaniu powyższych niebezpieczeństw najważniejsza jest wiedza i doświadczenie, zdobywane przez praktykę i jeszcze raz praktykę. Wiedzę teoretyczną można zdobyć poprzez lektury podręczników górskich, artykułów prasowych, wiedzę praktyczną poprzez udział w szkoleniach lub korzystanie z rad bardziej doświadczonych kolegów. O wiedzy tej nie będę tu pisał, albowiem nie czuję się do tego powołany biorąc pod uwagę moje nader skromne doświadczenie górskie. Chciałbym jednak napisać o wyposażeniu technicznym, które zostało stworzone specjalnie z myślą o turystach wysokogórskich i o narciarzach jeżdżących poza trasami.

 

Wyposażenie lawinowe

Lawiny to straszny żywioł, którego skutkom zapobiegać może tylko szczęśliwe ich unikanie. Jeżeli zdarzy się najgorsze i zostaliśmy zasypani przez lawinę, przy założeniu że nadal żyjemy, najważniejszą rzeczą jest czas, który upłynie od zasypania do momentu odkopania. Wyposażenie techniczne, które pozwala skrócić czas poszukiwania to: detektory lawinowe, sondy lawinowe i składane łopatki lawinowe.

Detektory lawinowe/ Pipsy

Detektory lawinowe to w gruncie rzeczy nadajniki radiowe emitujące sygnał radiowy o częstotliwości 457 kHz. Najczęściej detektory lawinowe mają zarówno funkcję nadawania sygnału jak również funkcję poszukiwania sygnału drugiego nadajnika, który pozostaje zasypany wraz z jego właścicielem. Istnieje kilka firm produkujących pipsy, poszczególne modele różnią się znacznie sposobem działania i obsługi. Detektory mogą naprowadzać na sygnał dźwiękiem, diodami świetlnymi, lub/i przy pomocy wyświetlaczy pokazujących odległość od zasypanego nadajnika. Do najbardziej popularnych producentów detektorów należą firmy Arva, Backcountry Access, Barryvox, Ortovox, Pieps i Survival on Snow.

Co ciekawe, podobno detektory lawinowe domowego wyrobu, produkują ludzie związani z wrocławskim środowiskiem speleologicznym. Nie wiem na ile skuteczne są ich wyroby, ale z tego co słyszałem są niezmiernie konkurencyjne cenowo 100-200 PLN wobec co najmniej 1000 PLN za wyrób renomowanej firmy.

Z punktu widzenia skuteczności działania detektorów lawinowych ważne jest t,o aby cały zespół narciarzy był wyposażony w nie, tylko wtedy będzie można szybko odkopać zasypanego towarzysza.

Sondy Lawinowe

Sonda lawinowa to składana cienka tyczka służąca do poszukiwania zasypanego pod śniegiem. Sondą tę wprowadza się w śnieg w prawdopodobnym miejscu zasypania w celu dokładnego umiejscowienia ciała zasypanego. Istnieje bardzo wiele typów sond, różnych producentów i o różnych długościach, materiale wykonania etc.

Łopaty lawinowe

Łopaty lawinowe służą do odkopania delikwenta spod śniegu. Łopata taka może mieć szuflę z plastiku lub z aluminium. Powinna być w miarę możliwości składana i lekka, przez co łatwa w transporcie. Na rynku istnieją modele, jak chociażby Backcountry Access Companion, które łączą ze sobą zarówno łopatę jak i sondę lawinową która pozostaje ukryta w rączce łopaty.

Avalung

Avalung jest wynalazkiem firmy Black Diamond, który ma za zadanie umożliwić oddychanie zasypanemu. Urządzenie to składa się z uprzęży noszonej na korpusie, filtra węglowego i specjalnego ustnika wystającego z pod kurtki narciarskiej w bezpośredniej bliskości twarzy. Kluczowym elementem w przypadku porwania przez lawinę jest uchwycenie zębami ustnika i nie wypuszczenie go pomimo bycia kotłowanym przez lawinę. Może to być problematyczne, niemniej jednak producent podaje referencje osób zasypanych przez ponad 2 godziny, co bez avalunga byłoby chyba niewykonalne.

 

Ochrona ciała

Narciarz narażony jest na różnego rodzaju urazy ciała, którym zapobiegać można poprzez zastosowanie kasków i specjalnych ochraniaczy.

Kaski

Kaski przeznaczone są ochrony tego, co mamy najcenniejszego czyli głowy. Najlepiej jest używać kasków specjalnie przeznaczonych do freeraidu lub freestylu. Kaski te zrobione są z kompozytów cechujących się dużą odpornością na uderzenia przy dużych szybkościach np. rozpędzony delikwent w drzewo. Kaski te powinny być lekkie i w miarę możliwości posiadać możliwość wentylacji i nie upośledzać zmysłu słuchu.

Co ciekawe, z moich badań wynika że kaski narciarskie są dostępne w polskich sklepach. Ciekawe modele o zróżnicowanej cenie oferują firmy Salomon, Rossignol, Scott i Carrera.

Zastawiać się można, czy możliwe jest wykorzystanie kasków wspinaczkowych lub rowerowych do jazdy terenowej. Jakkolwiek tego typu zabezpieczenie na pewno jest lepsze niż żadne, to kaski typowo narciarskie na pewno są najlepsze (kaski wspinaczkowe projektowane są głownie z myślą o odbieraniu energii kinetycznej spadających z góry kamieni a kaski rowerowe nie dają pełnej ochrony tyłu głowy).

Ochraniacze

Ekstremalni freeriderzy używają specjalnych ochraniaczy na plecy, golenie i łokcie. Tego typu ubranie przypomina gumową zbroję podobną do tych które używane są w motor crossie, która zabezpiecza przed urazami kręgosłupa i innych wrażliwych części ciała. Zbroję taką nosi się pod ubraniem i co do zasady nie powinna ona ograniczać swobody ruchów narciarza.

Wspomnieć tu również wypada o nakolannikach, które zabezpieczają przed urazem kolana.

Gogle

Gogle oprócz poprawy widoczności we mgle lub padającym śniegu powinny być tak skonstruowane, aby zabezpieczały oczy przed uszkodzeniami np. ostrą gałęzią drzewa.

 

Wnioski

Zdaję sobie sprawę, że w związku z cenami wyposażenia najbardziej popularnym sprzętem z powyższego zestawu pozostaną gogle, natomiast pozostałe traktowane będą jako swego rodzaju „gadżety” bez których można się obyć.

Z moich wyliczeń wynika, że nabycie powyższego zestawu, sprzętu może wynieść ponad 2000 PLN, tak więc będzie przekraczał możliwości nabywcze przeciętnego narciarza terenowego (często przekraczać też będzie wartość podstawowego sprzętu narciarskiego).

Pamiętać równocześnie należy, że ceny rozbitej głowy nie mówiąc już o cenie najwyższej…., nie da się przeliczyć na żadne pieniądze dlatego warto zadbać o własne bezpieczeństwo i wyposażyć się w to co niezbędne.

Kończąc życzę wszystkim czytelnikom, abyście nigdy nie musieli wykorzystywać właściwości zakupionego sprzętu, a wasze wycieczki zawsze kończyły się bezpiecznie i szczęśliwie w schronisku nad miską czegoś ciepłego (lub jak kto woli nad kuflem czegoś zimnego).

Autor: Marcin Eckert

mar 171999
 

Prawidłowe rozbicie namiotu jest podstawą wygodnego i bezpiecznego noclegu w zimie. No chyba, że nocujesz w schronisku lub u gospodarza. Jeżeli jednak zamierzasz spędzić noc w namiocie poniższe uwagi mogą okazać się interesujące:

  • Miejsce na namiot powinno być w miarę możliwości osłonięte od wiatru, jeżeli blisko jest jakiś czysty strumyk (nie do końca zamarznięty), to jest to sprzyjająca okoliczność. Do gotowania lepiej wyrąbać przerębel i nabrać wody, gdyż zagotowanie trwa wtedy o blisko połowę krócej, niż uzyskanie jej ze śniegu.
  • Nie trzeba odgarniać śniegu, żeby rozbić namiot. Dużo szybciej ubić śnieg. Wtedy, gdy coś gniecie podczas snu bardzo łatwo wyrównać sobie „łóżko”.
  • Gdy postawisz już namiot wskazane jest obsypać go dookoła śniegiem. Zamyka się w ten sposób prześwity między namiotem zewnętrznym a ziemią – jest dużo cieplej.
  • Do przymocowania odciągów doskonale nadają się narty wbite na sztorc w śnieg. Gorzej spisują się w tej roli kijki.
  • Rano uwaga na zamki błyskawiczne (o ile takie masz w namiocie – a większość namiotów ma). Zamek może być zalodzony. Czasami trzeba go odmrozić, np. dłonią, aby potem przy otwieraniu go nie urwać.
  • Do spania warto ubrać się ciepło. Szczególnie ważne są okolice klatki piersiowej i pleców, ale także całe nogi. Jeżeli zamierzasz spać w dwóch śpiworach (puch naturalny i puch sztuczny) to naturalny zawsze dawaj na zewnątrz, a sztuczny do wewnątrz. Chodzi o to, aby puch naturalny mógł jak najbardziej się rozprężyć (nastroszyć), wtedy najlepiej izoluje. Nic nie powinno go przyciskać.
  • Jeżeli posiadasz tylko śpiwór puchowy to radziłbym wziąć po dwie karimaty na osobę, aby zapewnić lepszą izolację od podłoża.

Autor: Grzegorz Rogowski

 

mar 171999
 

Jeżeli idzie o gotowanie w terenie w zimie istnieje kilka możliwości:

  • maszynka gazowa
  • ognisko
  • maszynka benzynowa
  • świeczki
  • maszynka elektryczna
  • paliwko turystyczne
  • maszynka spirytusowa

 

Maszynka gazowa

Patent byłby doskonały, gdyby nie to, że przy ujemnych temperaturach prężność gazu maleje i (przy -20°C) bezczelnie nie chce wylatywać z butli. Konieczne jest wtedy rozgrzanie zbiornika z gazem bądź to świeczką, bądź to swoim zziębniętym ciałem. Fakt jest faktem, z gazem na mrozie mogą być problemy. Przeważnie maszynki gazowe mają zbyt małą moc, aby dało się na polu w jakimś rozsądnym czasie stopić ze śniegu rozsądną ilość wody. Można za to w miarę bezpiecznie używać ich w namiocie – wystarczy tylko zapewnić jakąś minimalną wentylację, raczej trudno się podusić. Przy temperaturze -5 do -10°C blisko dwa litry wody udawało się nam zagotować w ciągu 45 minut (ze śniegu oczywiście – nie trzeba chyba nikogo przekonywać o bezcelowości noszenia wody na nocleg w zimie). Nasza maszynka jest raczej jedną z mniejszych (mały palnik), można kupić większe.

Gotowanie w namiocie ma swoje zalety i wady. Największą zaletą jest to, że można sobie spokojnie gotować nawet podczas bardzo silnego wiatru i zamieci. Jest co prawda czasami trochę ciasno, ale to chyba i tak lepsze niż stać na mrozie w oczekiwaniu na herbatkę. Poza tym podczas gotowania w namiocie robi się naprawdę ciepło. Niestety namiot bardzo szybko wilgotnieje od środka, oraz wszystkie rzeczy które w nim są (naturalnie). Jeżeli już coś gotujecie, to przynajmniej nie rozścielajcie śpiworów, chyba że lubicie spać w wilgotnych. Nie polecam planować wypraw na samym gazie dłuższych niż trzy noclegi.

 

Maszynka benzynowa

Zachowuje się dobrze w znacznie niższych temperaturach niż maszynka gazowa, ale jest znacznie bardziej nieobliczalna. Z tego względu nie odważyłbym się użyć jej w środku namiotu, chyba że w ostateczności. Jest też znacznie cięższa od gazowej (trzeba nosić ze sobą benzynę) ale za to ma większą moc i na polu można już nią coś zdziałać.

 

Ognisko

Najlżejsze do transportu okazuje się być ognisko. Daje też największe możliwości. Po pierwsze można przy nim wysuszyć ubrania – rzecz niebagatelna, a wręcz czasami niezbędna, po drugie na słusznej wielkości ognisku można całkiem sprawnie zagotować wodę, po trzecie można się przy nim ogrzać. Niestety wysuszone ubrania prawie na pewno będą capiły (niekiedy niemiłosiernie) dymem, rozpalanie ogniska trwa zdecydowanie dłużej niż uruchomienie maszynki, no i nie można za bardzo zabrać ogniska do namiotu, co w przypadku zamieci jest dużym problemem.

 

Świeczki

Wbrew pozorom nie taki głupi wynalazek. Można stosować je w namiocie zarówno do gotowania jak i ogrzewania (bez przesady oczywiście – aby nie spowodować zbytniego zawilgocenia namiotu czy wręcz lokalnego opadu deszczu). Do gotawania trzeba ustawić 3 – 4 równej długości świeczki na czymś sztywnym (menażka, puszka) tak aby odległości między nimi były przynajmniej 6 cm (jeśli będą zbyt blisko szybko się stopią). Potem pozostaje już tylko cierpliwie trzymać menażkę nad świeczkami. Uzyskanie gorącej wody (a nawet zagotowanie) zajmuje ok. 40 – 50 minut jeżeli topimy ze śnieg, zaś ok 20 minut gdy mamy H2O od razu w stanie płynnym. Ze względu na konieczność długotrwałego pozostawania w bezruchu podczas trzymania menażki oraz możliwość zgaszenia świeczek przez wiatr nie zaleca się gotowania na zewnątrz. Skutkiem ubocznym metody jest osmolona menażka i związana z tym konieczność chronienia wszystkiego przed wybrudzeniem.

Maszynka elektryczna

Konieczne jest posiadanie bardzo długiego przedłużacza.

Jak widać każda metoda ma swoje wady i zalety. Dłuższe wypady należy raczej planować z uwzględnieniem ognisk. Osoby, które wybierają się na taką imprezę po raz pierwszy powinny wziąć ze sobą maszynkę gazową lub benzynową (w ostateczności paliwko), a i potem należy dobrze rozważyć taką ewentualność. Nawet doświadczonym nie udaje czasami rozpalić ognia, i co wtedy?

Autor: Rafał Stankiewicz

 

Paliwko turystyczne

…używaliśmy ich na chyba wszystkich wyprawach zimowych i nieraz nas ratowały z opałów. Jest to półśrodek jeśli chodzi o gotowanie wody, to fakt, ale jako sposób na topienie śniegu jest bardzo dobry. Ponieważ paliwka nie zmieniają swojej wysokości w miarę palenia się tak jak świeczki, łatwo można postawić na czymś menażkę i pod to podsunąć palące się paliwko. Śnieg topi się bez naszego udziału (co pewien czas trzeba tylko dosypać go do menachy :-) ).Inne zalety:

wspaniały „zapalacz” ogniska -po prostu super :-) . Zawsze starałem się mieć awaryjne paliwko na wypadek problemów z zapaleniem ogniska. Myślę, że w tym celu można je uznać za wyposażenie niezbędnika!
można do paliwek kupić prostą, tanią i lekką aluminiową „kuchenkę”, która rozwiązuje problemy z kombinowaniem patentów do postawienia menażki. Używaliśmy takiej kuchenki, bo wiele nie waży, a znacząco przyspiesza „zabawę” z wodą

dużo odporniejsze na podmuchy wiatru od świeczki.

 

Maszynka spirytusowa

Patent całkowicie w zimie nie przydatny, w ujemnych temperaturach pomimo wielu prób nie udało się nam jej odpalić :-( . A w dodatnich temperaturach nawet gdy się zapaliła to i tak miała za małą moc do gotowania.

Autor: Artur Hojda

mar 171999
 

Poniżej podaję listę rzeczy, które zwykle braliśmy na nasze narciarskie wyprawy zimowe. Osobiście nie uważam się za eksperta w tych sprawach, nasze wyprawy były przeważnie tylko trzydniowe, przy czym w nocy nie było bardzo zimno (przeciętnie od minus pięciu do minus dziesięciu stopni Celsjusza). Niemniej jednak ta lista może okazać się przydatna.

  • namiot
  • śpiwór
  • karimata
  • duży, ew. dodatkowo mały plecak
  • sprzęt narciarski (narty, kijki, buty, ew. foki)
  • ew. saneczki
  • okulary, gogle
  • parafiny (na poślizg), ew. smar na trzymanie;
  • czapka
  • rękawiczki (co najmniej dwie pary, jedna awaryjna – nie korzystaj z niej, chyba, ze grozi Ci odmrożenie);
  • kurtka nieprzewiewna – koniecznie z kapturem
  • kurtka puchowa – na postoje i jako dodatkowe przykrycie podczas snu
  • spodnie zimowe
  • ew. opinacze
  • polar
  • bielizna termoaktywna
  • skarpety
  • ściereczka do wycierania rąk
  • ew. szczoteczka do oczyszczania butów ze śniegu (jeżeli buty są skórzane)
Kuchnia:
  • zestaw garnczków
  • sztućce
  • butelka plastikowa 0.5 litra na wodę
  • zapalniczka, zapałki
  • maszynka gazowa lub benzynowa (chyba że jesteś pewien(-na) że zawsze rozpalisz ognisko, a i bez niego jakoś przeżyjesz)
  • porcelanowa zastawa stołowa
  • paliwko do rozpalania ogniska
Jedzenie:
  • chleb
  • sucha kiełbasa
  • mleko w proszku
  • owoce kandyzowane
  • ser żółty i topiony
  • herbata
  • czekolada
  • inne specjały
Różne:
  • latarka czołowa
  • telefon komórkowy
  • coś na wilki

Autor: Grzegorz Rogowski

mar 171999
 

Planując zimową wyprawę na nartach dobrze jest zapoznać się z ogólnym charakterem regionów górskich. Dzięki temu można lepiej wybrać teren najlepiej odpowiadający własnym preferencjom i posiadanym umiejętnościom. Poniżej zamieszczone zostały opisy następujących rejonów:

  • Beskid Sądecki
  • Beskid Niski

Jeśli chciałbyś podzielić się swoimi wrażeniami i doświadczeniami z uprawiania turystyki narciarskiej (opisy gór i odbytych wycieczek) prosimy o kontakt. Z przyjemnością zamieścimy Twoje opisy na Polskiej Stronie Telemarkowej.

Beskid Sądecki

Ogólna charakterystyka:
Cechą charakterystyczną Beskidu Sądeckiego jest jego pasmowość (pasmo Radziejowej i Jaworzyny Krynickiej). Oznacza to, że po osiągnięciu głównego grzbietu pasma (ok. 1000 m n.p.m.) można przejść przez wszystkie wierchy bez dodatkowych podejść i zjazdów. Obydwa pasma są stosunkowe długie 20-30 km. Trasy (ścieżki i drogi) biegną zazwyczaj lasami od czasu do czasu przecinając malownicze hale i polanki.

Dojazd:
Najdogodniejszymi punktami do rozpoczęcia wędrówki są: Krynica – Czarny Potok (pasmo Jaworzyny) oraz Piwniczna – Sucha Dolina (pasmo Radziejowej). W obydwu przypadkach łatwo można się dostać na miejsce z Nowego Sącza autobusami PKS lub komunikacją gminną. Zarówno w Czarnym Potoku jak i na Suchej Dolinie są liczne wyciągi narciarskie dzięki którym można wjechać na główny grzbiet pasma.

Można również wystartować z Doliny Popradu, Dunajca lub Kamienicy, lecz wówczas należy się liczyć ze stosunkowo długim (różnica wysokości 600-800 m) i miejscami ostrym podejściem.

Warunki śniegowe:
W Beskidzie Sądeckim pokrywę śnieżną grubości ok. 50 cm można uznać za w pełni wystarczającą do uprawiania turystyki narciarskiej. Na szczycie pasma taka ilość śniegu jest wartością przeciętną.

Główne ośrodki narciarskie:
Krynica: Jaworzyna, Słotwiny
Piwniczna: Sucha Dolina
Wierchomla
Szczawnica

 

Beskid Niski

Ogólna charakterystyka:
Beskid Niski jest terenem bardzo zalesionym i słabo zaludnionym (za to można spotkać wilki). Większość szczytów nie przekracza wysokości 800 m.n.p.m. Wędrując szlakami turystycznymi należy się liczyć z dużą liczbą stromych podejść i zjazdów w lesie. Pod tym względem nie jest to łatwy teren do turystyki narciarskiej. Preferowaną przez nas alternatywą jest poruszanie dolinami, w których zachowała się dobra sieć dróg między miejscami gdzie znajdowały się łemkowskie wsie. Po tych wsiach pozostały olbrzymie polany, dzięki czemu nie ma niebezpieczeństwa, że turysta będzie poruszał się wyłącznie w lesie. Drogi niejednokrotnie nie są przejezdne nawet dla samochodów terenowych, więc nie trzeba się obawiać, że samochody będą przeszkadzać. Naszym zdaniem jest to znacznie ciekawszy sposób na poznanie klimatu Beskidu Niskiego niż chodzenie po szlakach.

Dojazd:
Komunikacja autobusowa (PKS) w rejonie Beskidu Niskiego jest stosunkowo uboga. Należy przy tym pamiętać, że Beskid Niski podzielony jest między województwo małopolskie i podkarpackie. Jest to o tyle ważne, że PKS wciąż przestrzega „rejonizacji” i w praktyce przedostanie się z jednego województwa do drugiego może okazać się bardzo kłopotliwe.

Warunki śniegowe:
Beskid Niski posiada swój specyficzny klimat odpowiadający bardziej Bieszczadom niż na przykład Beskidowi Sądeckiemu. Z naszego doświadczenia wynika, że warunki śniegowe w Beskidzie Niskim są bardzo dobre. Zdarzyło się, że w Nowym Sączu nie było śniegu i padał deszcz, gdy w okolicach Koniecznej (kilkadziesiąt kilometrów dalej na tej samej wysokości) zima była sroga i śniegu nie brakowało – było co najmniej kilkadziesiąt centymetrów.

Główne ośrodki narciarskie:
W zachodniej części Beskidu Niskiego infrastruktura narciarska jest generalnie słabo rozwnięta. Jedyny większy wyciąg znajduje się na Magurze Małastowskiej.

sty 171999
 

Poniżej zamieszczam kilka uwag, które jak mi się wydaje mogą być dosyć istotne podczas wypraw zimowych.

1. Zabieraj ze sobą zawsze co najmniej dwie pary rękawiczek. Jedna para musi być tak na wszelki wypadek – nie korzystaj z niej nigdy, trzymaj w suchym miejscu, chyba że grozi Ci odmrożenie. Weź też pod uwagę, że rękawice jednopalczaste są znacznie cieplejsze od pięciopalczastych. Nie wkładaj mokrych rąk do rękawiczek, wytrzyj je wcześniej do sucha. Jeżeli jest Ci gorąco w dłonie to zdejmij rękawiczki i schowaj je tak, aby nie nasypał się do nich śnieg.

2. Na noc oczyść buty ze śniegu, chyba że masz całe plastikowe. Do oczyszczania ze śniegu dobrze nadaje się zwyczajna szczotka do butów, gorzej szmatka. W przypadku zamoczenia butów konieczne jest czasami wzięcie ich na noc do śpiwora, aby nie zamarzły. Bez takich zabiegów poranne zakładanie butów może być katorgą, o ile w ogóle uda Ci się je założyć.

3. Suchy śpiwór to podstawa. Nigdy nie rozkładaj śpiwora jeżeli zamierzasz gotować w namiocie. Podczas takiego gotowania wydziela się bardzo dużo pary wodnej (niestety). Po krótkim czasie śpiwór będzie wilgotny, a wtedy… żegnaj przyjemny śnie.

4. Warto rozważyć wzięcie ze sobą jakichś lekkich, plastikowych saneczek. Można na nich wieźć plecak. Generalnie ułatwiają podróż, pod kilkoma jednak warunkami:

  • Plecak nie powinien wystawać poza obrys sanek (na boki). W przeciwnym wypadku w głębokim śniegu będzie się szło dużo trudniej.
  • Sanki nie powinny być wysokie, to musi być coś w rodzaju miedniczki, a nie klasycznych sanek. W przeciwnym wypadku będą bardzo łatwo się wywracać.
  • Linkę do ciągnięcia sanek przytrocz do paska na wysokości bioder. Ja np. chcąc odpiąć sanki odpinałem cały pasek, a nie bawiłem się w rozwiązywanie węzła. Jest to rozwiązanie dużo szybsze i wygodniejsze.
  • Dużo lepsza od linki jest sztywna uprząż – wystarczą 2 aluminiowe rurki o przekroju ok. 15mm. Trocząc je do pasa lepiej je skrzyżować, wtedy dużo wygodniej się poruszać i zjeżdżać.
  • Plecak powinien być przymocowany na stałe do sanek w ten sposób, żeby można go ubrać na plecy bez odczepiania sanek.
  • Czasami warto się zastanowić, czy nie lepiej czasami ubrać plecaka na plecy. W bardzo głębokim śniegu, podczas stromych trawersów lub zjazdów ciągnięcie ciężkiego plecaka za sobą może być męczące, a czasami nawet niebezpieczne.

5. Zabierz ze sobą co najmniej pół litra wody na drogę (najlepiej w plastikowej butelce). Jeżeli jest niebezpieczeństwo jej zamarznięcia, to włóż ją pod kurtkę.

6. Bądź przygotowany, że będziesz musiał topić śnieg, aby mieć trochę wody. Zagotowanie 1,5 litra wody ze śniegu zajmuje ok. 45 minut czasu na maszynce gazowej w namiocie. Jeżeli rozpalisz ognisko to proces ten zajmie dużo mniej czasu, ale za to ognisko trzeba rozpalić. Gotowanie na maszynce gazowej poza namiotem moim zdaniem mija się z celem. Nie doczekasz się na wodę.

7. Zawsze miej zapasową zapalniczkę lub zapałki, no chyba że chcesz bawić się w ludzi pierwotnych, bądź ludzi głodnych i zmarzniętych.

8. Nie bierz konserw. Puszki trochę ważą, nie ma co z nimi potem zrobić, a ich zawartość nie jest generalnie najsmaczniejsza. Znacznie lepiej wziąć suchą kiełbasę, kabanosy, itp. Na pewno się nie zepsują – gwarantuję. Większym zmartwieniem jest to czy nie zamarzną na kość.

9. Jedz dużo a pij jeszcze więcej – nie jedna osoba o mało się nie przekręciła, bo wydawało się jej, że nie chce się jej pić. Na mrozie nie czuć pragnienia, ale niedobór wody w organizmie  podczas zimowego wysiłku zawsze występuje. Wieczorem nie żałuj czasu, żeby przygotować sobie dużo wody na kolację, na noc (na pewno będzie niemiłosiernie suszyć) oraz na rano. Zaoszczędzisz dużo czasu i kłopotów.

10. Raczej nie korzystaj z ocieplanych kurtek i spodni podczas narciarskich wypraw zimowych. Nie są praktyczne podczas uprawiania tego typu turystyki. Są zbyt ciepłe w czasie marszu, a gdy je zdejmiesz to może Ci być za zimno. Pamiętaj: w czasie marszu będzie Ci gorąco, lecz gdy zrobisz nawet krótki postój zaraz dopadnie Cię chłód. Najlepiej chyba ubrać się w trzy warstwy i w razie konieczności ściągać te zewnętrzne. Dobry zestaw to:

  • warstwa I – bielizna termoaktywna;
  • warstwa II – ocieplenie, np. polar, kalesony, ciepłe skarpety;
  • warstwa III – osłona przed wiatrem, np. kurtka z goretexu (swoja drogą zwykły ortalion w warunkach zimowych też spisuje się nie najgorzej), koniecznie z kapturem i bez ocieplenia (!), spodnie nieprzemakalne (nieocieplane!);

11. Nie używaj kremu nawilżającego na mrozie, tylko tłusty – kiedyś byliśmy młodzi i głupi i użyliśmy kremu Nivea na 20-to stopniowym mrozie i skończyło się to lekkim odmrożeniem końcówek uszu i nosa.

12. Telefon komórkowy zabierz ze sobą – w Europie niewiele jest miejsc gdzie nie ma zasięgu, nawet w górach, a to ustrojstwo może uratować życie. Zimowe wyprawy naprawdę mogą skończyć się tragicznie, jeżeli się lekceważy środki bezpieczeństwa.

Autor: Grzegorz Rogowski

sty 171999
 

Pierwsze kroki są trudne. Przeważnie nikt z nas nie jeździ na nartach z plecakiem wyładowanym po brzegi. A trzeba przyznać, że cięższy to miałem tylko w Czarnohorze, gdy zabieraliśmy z Polski jedzenie na dwa tygodnie. Było tak chyba dlatego, że ciężar plecaka zimą jest odwrotnie proporcjonalny do kwadratu doświadczenia.

m = 1/d2 ………………….. (czas na szybkie obliczenia) ………………..

Szybko okazuje się, że jazda z plecakiem to nie to samo co bez. Dodawszy do tego przeciętne umiejętności narciarskie uzyskuje się w efekcie częste i bolesne spotkania z Matką Ziemią. Pół biedy jeśli ląduje się w miękkim śniegu, gorzej jeśli to jest lód. Na domiar złego wstawanie okazuje się jeszcze mniej przyjemne.

Najpierw trzeba ustalić w którym miejscu znajdują się nasze kończyny uważając aby nie pomylić ich z nartami, które wystają to zza ucha to znów spod pachy. Później należy rozplątać ten węzeł i przejść do leżenia zwykłego. W kolejnym etapie możliwe są następujące warianty:
a) wstawanie bez odpinania nart i zdejmowania plecaka,
b) wstawanie bez odpinania nart po uprzednim zdjęciu plecaka,
c) wstawanie po odpięciu nart z założonym plecakiem,
d) wstawanie po zdjęciu nart i plecaka,
e) wstawanie po zdjęciu wszystkiego.

Z własnego doświadczenia zdecydowanie nie polecamy ostatniego sposobu (e). Jest on bardzo czasochłonny i niezbyt komfortowy ze względu na chłód przenikający całe ciało. Poza tym można w ten sposób wywołać niepożądany efekt u obserwatorów zwany potocznie zgorszeniem. Pozostają w ten sposób tylko cztery możliwości.

Metoda a) wymaga najwięcej sprawności lekkoatletycznej ale jest też najszybsza. Przy małej wprawie jednak często kończy się niepowodzeniem i powoduje tylko cykliczny powrót do położenia wyjściowego.
Metoda b) pozornie wydaje się wygodna. Samo wstanie jest łatwe i szybkie, jednak ubieranie plecaka (przeważnie ciężkiego) powoduje chwilowe zachwianie równowagi mogące zakończyć się nagłym kolapsem.
Metoda c) nie posiada wad metody b) natomiast problemem może być odpięcie nart w pozycji leżącej.
Metoda d) posiada te same wady co metoda c). Ponadto, jeżeli po wstaniu najpierw zapnie się narty, pojawiają się niedogodności typowe dla metody b).

Uwaga! Nie zniechęcaj się. Nawet jeśli podczas wstawania upadniesz np. 5 razy i zaczynasz wmawiać sobie, że leżenie na śniegu też jest przyjemne albo zadajesz sobie pytanie: Co ja tu robię? – nie poddawaj się. Podjęcie decyzji o powrocie do domu nie zmienia twojej sytuacji – i tak musisz najpierw wstać! Z czasem częstotliwość upadków spada z 3/min do 2/h itd. Przebieg krzywej spadku częstotliwości upadków jest zależny od cech osobniczych narciarza.

Tyle jeśli chodzi o naukę radzenia sobie w sytuacji horyzontalnej.

Autor: Rafał Stankiewicz